Papież: "Katolicy nie muszą być jak króliki"
Papież nawiązał do nauczania Pawła VI na temat rodziny oraz jego sprzeciwu wobec kontroli urodzeń i uznał go za "proroka" jako autora encykliki "Humanae vitae" o "zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego". Franciszek przypomniał ujemny wskaźnik urodzeń we Włoszech i Hiszpanii.
„Ale to nie znaczy, że chrześcijanin musi masowo robić dzieci. Zrugałem kilka miesięcy temu w parafii kobietę, która była po raz ósmy w ciąży i była po siedmiu cesarskich cięciach, pytałem ją: Chce pani osierocić dzieci? Nie trzeba rzucać Bogu wyzwania” - zastrzegł.
Jego zdaniem, optymalną liczbą dzieci jest trójka. „Niektórzy sądzą, że - wybaczcie mi moje słowa - po to, by być dobrymi katolikami, powinniśmy być jak króliki”. "Nie" - podkreślił papież. Franciszek wyraził przekonanie, że w rodzicielstwie najważniejsza jest odpowiedzialność. Dodał, że dlatego w parafiach jest wiele grup pomagającym rodzicom.
Tematem jego rozmowy z dziennikarzami była także korupcja, która "jest na porządku dziennym na świecie, a korupcyjne zachowanie natychmiast łatwo zagnieżdża się w instytucjach". Papież ujawnił, że w 2001 roku, gdy był arcybiskupem Buenos Aires, usłyszał od ówczesnego szefa gabinetu prezydenta Argentyny, że spośród wszelkiej pomocy wysyłanej po kraju dla biednych, otrzymują oni faktycznie 35 procent pieniędzy, żywności i ubrań.
Następnie Franciszek poruszył kwestię korupcji w instytucjach kościelnych. Ujawnił, że 21 lat temu jako biskup otrzymał korupcyjną propozycję od urzędników jednego z ministerstw w swoim kraju; chcieli oni połowy sumy, jaką przekazaliby oficjalnie na rzecz biednych.
"W tym momencie zastanawiałem się, co robić; albo ich obrażę i dam im kopa tam, gdzie słońce nie dochodzi albo będę zgrywał głupka" - wspominał papież. Dodał, że wybrał ten ostatni sposób, dzięki czemu ludzie ci poszli. Franciszek wyznał, że niepokoił się myślą o tym, że podczas gdy on odmówił, inni ludzie Kościoła mogli tego nie zrobić.
Ojciec Święty mówił, że ludzie przyzwyczają się do sąsiedztwa luksusu i głodu, tak jak w jego rodzinnym Buenos Aires, gdzie w jednej dzielnicy jest 36 eleganckich restauracji, a niedaleko od nich - baraki biedoty. Podkreślił, że Kościół powinien dawać przykład, jak rezygnować z „wszelkiej światowości”.
„Przykro widzieć osobę konsekrowaną, człowieka Kościoła, zakonnicę, prowadzących światowe życie. To nie jest droga Jezusa, Kościół Jezusa” - oświadczył.