Orban: "Gdyby nie Węgry, Europa by upadła"
"Gdybyśmy nie spełnili swoich zobowiązań, Europa już by upadła. Nie można by powstrzymać (...) kapitulacji” – oznajmił szef rządu pytany, gdzie według niego byłaby dziś Europa, gdyby Węgry nie sprzeciwiły się polityce otwartych drzwi. Jego zdaniem, zasługi Węgier w tej sprawie będą zapisane w podręcznikach historii.
Nawiązując do niedzielnego referendum w sprawie obowiązkowych kwot relokacji uchodźców, Orban podkreślił, że stawką są w nim losy Węgier i Europy. Według niego alternatywa jest następująca: „albo utrzymamy naszą ojczyznę i Europę takimi, jakimi je kochamy, albo je stracimy”, bo „inni będą w niej większością i będą ją kształtować na swoje podobieństwo”.
"Widzimy na zachód od naszych granic, co się dzieje, gdy decyzje o takiej doniosłości są podejmowane bez pytania ludzi o zdanie. Tam już mówią, że cofnęliby czas. My nie popełniamy błędu, którego nie można naprawić” – zaapelował Orban.
Pytany, jakie są jego zdaniem największe zagrożenia związane z imigracją, odparł, że chodzi o bezpieczeństwo. Powiedział, że zmuszanie lub zachęcanie ludzi do zamieszkania w innym kraju, gdzie dotykają ich potem ciągłe rozczarowania, jest nieludzkie. "Tłum oszukanych imigrantów jest stałym źródłem konfliktów. Nie mówiąc o tym, że spośród wściekłych młodych ludzi są rekrutowani terroryści” – oznajmił.
Poza tym – jak ocenił Orban – imigranci nie podzielają europejskich wartości. „Na przykład my, Europejczycy, szanujemy kobiety, patrzymy na nie jak na równoprawnego partnera – u nich są inne zwyczaje. W każdym europejskim kraju przyjęta jest monogamia, a poligamia jest karana – u nich zaś to rzecz naturalna” – dodał.
Premier podkreślił również, że utrzymanie imigrantów obciąża też gospodarkę.
Pytany, czy wyobraża sobie wspólne europejskie stanowisko w sprawie obowiązkowych kwot relokacji imigrantów, Orban odparł, że nie ma nawet zgody co do punktu wyjścia, gdyż niektórzy są zdania, że obecnej wędrówki ludów nie da się powstrzymać i wobec tego trzeba rozmieścić miliony imigrantów.