Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Noworoczne fajerwerki w Londynie już nie takie jak zwykle

Noworoczne fajerwerki w Londynie już nie takie jak zwykle
W tym roku pokaz sztucznych ogni w centrum Londynu nie dla każdego (Fot. Getty Images)
Po raz pierwszy w historii, za oglądanie spektakularnego pokazu sztucznych ogni pod London Eye pobierane są opłaty. Ci, którzy nie mają biletu, nie mają po co jechać do centrum miasta.
Reklama
Reklama

Witanie Nowego Roku w blasku fajerwerków w centrum Londynu to jedno z ważniejszych wydarzeń dla wielu Brytyjczyków. Widowisko przyciąga do stolicy nie tylko mieszkańców Wysp, ale również turystów z całego świata. W tym roku, zamiast swobodnego dostępu w pobliże ikon Londynu: Big Bena i London Eye - trzeba mieć bilety. Oznacza to, że jeśli ktoś nie kupił wejściówki, raczej ma niewielkie szanse na to, aby dostać się do takiego miejsca w mieście, z którego pokaz można oglądać.

Policja apeluje do wszystkich, którzy planują wyprawę nad Tamizę, aby lepiej zostali w domu przed telewizorem. Centrum będzie bowiem sparaliżowane. Wokół ulic ustawione będą barierki, ulice w pobliżu budynku parlamentu i dojazdowe do Trafalgar Square będą zupełnie nieprzejezdne. Trasy autobusów przejeżdżających przez centrum Londynu także są zmienione.

Za pomysł z biletami na głowę pomysłodawcy – burmistrza Londynu – Borisa Johnsona spływa lawina krytyki. Mieszkańcy Zjednoczonego Królestwa, którzy lubią na świeżym powietrzu witać Nowy Rok, są zbulwersowani. „To była nasza rodzinna tradycja, oglądaliśmy pokaz całą rodziną po uroczystej kolacji od pięciu lat. W tym roku nas nie chcą, to przykre” – żali się portalowi Londynek.net Susanah Harris z Richmond.

„To zupełnie bez sensu, przez tyle lat można było organizować pokaz bez biletów, to dlaczego w tym takie nowości” – krytykuje pomysł Jarosław Szymański z Wembley. „Jeśli politycy chcieli na tym zarobić, to niech obliczą, ile stracą po tym, jak ludzie zostaną w domu i nie będą wydawać pieniędzy w centrum” – kwituje Barbara Harris z Croydon.

Boris Johnson broni swojej decyzji; uważa, że w ten sposób poprawi bezpieczeństwo oglądających. Tłum w latach poprzednich był nie do okiełznania.

Cieszą się też restauratorzy z centrum Londynu. Unikną chaosu i będą gościć tylko klientów, którzy wcześniej zarezerwowali miejsce. Dla innych - taksówkarzy, sklepikarzy, właścicieli kawiarni - mniej ludzi w centrum oznacza mniejszy zarobek.

Podobnego zdania są specjaliści od turystyki. „Taka impreza jak pokaz fajerwerków działał na turystów jak magnes. Co im w tym roku mówi Londyn, wprowadzając bilety? Lepiej jedźcie do Sydney albo Berlina i tam zostawiajcie swoje pieniądze. To absurdalne posunięcie burmistrza” – ocenia dziennik „The Telegraph”.

Dzisiejszej nocy aż 12 tysięcy sztucznych ogni rozbłyśnie na niebie nad Big Benem, tworząc 50 tysięcy ognistych kompozycji. Ale na żywo wzdłuż Tamizy zobaczy to 100 tysięcy osób - zamiast pół miliona jak w latach ubiegłych.

Bilety kosztowały 10 funtów i rozeszły się jak świeże bułeczki. Teraz od koników można je kupić w cenie od 100 do nawet 500 funtów.

Porządku w centrum Londynu pilnować będzie ponad 4 tysiące policjantów i prawie trzy tysiące wolontariuszy.

Pokaz sztucznych ogni podczas witania Nowego Roku 2014:

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 28.03.2024
    GBP 5.0474 złEUR 4.3191 złUSD 4.0081 złCHF 4.4228 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama