Mieszkańcy Nowego Jorku starają się zachować spokój w obliczu tragedii
Mieszkańcy metropolii byli dotknięci wiadomością o zamachu, ale przyjęli to ze spokojem. Tym bardziej, że – jak podkreślali – nie mają na to wpływu.
"Wszyscy mówią, że to terroryzm, ale jeszcze na pewno nie wiadomo i dowiemy się więcej jutro. Świat się zmienił. Dzieją się straszne rzeczy. Wygląda na to, że takie straszne rzeczy są częścią naszego życia. Myślę, że nie mamy wyjścia i musimy to zaakceptować, iść naprzód i mieć nadzieję, że nie dotknie to przynajmniej kogoś z naszych bliskich" – ocenił mieszkaniec Nowego Jorku Bill Mains.
Jak dodał, nie może zrozumieć, że furgonetka mogła tak łatwo wjechać na ścieżkę rowerową. Jego zdaniem powinny być one odgrodzone od jezdni betonowymi barierami, lub podobnymi przeszkodami.
Niektórym przechodniom wydawało się początkowo, że jest to część halloweenowej zabawy.
"Myśleliśmy, że to było na Halloween. Zaczął biegać wzdłuż autostrady. Ścigał go inny facet w zielonej koszuli" - relacjonował cytowany przez gazetę „New York Post” student z pobliskiej szkoły średniej.
Były komisarz policji w Nowym Jorku, William Bratton, zwrócił uwagę, że coraz więcej zamachów dokonywanych jest przy użyciu pojazdów.
"Częstotliwość ataków na całym świecie wzrasta" – ocenił w NBC News.
Sprawcę, 29-letniego imigranta z Uzbekistanu Sajfullo Sajpowa (Sayfullo Saipova), aresztowano kilka przecznic od World Trade Center. Według władz, w jego pojeździe znaleziono notatki w języku angielskim, z których wynikało, że działał w imieniu tzw. Państwa Islamskiego (IS).