Media w Europie: Referendum aborcyjne w Irlandii to znak zmian społecznych
Wynik referendum wpisuje się w "rewolucję społeczną, która sięga dalej niż spór o prawa kobiet i nienarodzonych dzieci" oraz "dokonuje się od lat i sięga głębiej, niż większość Irlandczyków była świadoma". "Ich kraj całkowicie otworzył się, zmienił, zmodernizował, nie tworząc przy tym podziałów" - ocenia "Sueddeutsche Zeitung".
Jako punkt zwrotny niemiecki dziennik wskazuje kryzys finansowy sprzed dekady, który "początkowo spowodował wstrząs i wyzwolił katastroficzne nastroje, ale potem uruchomił gospodarczą odnowę". Wskazuje jednak, że większe znaczenie dla zmiany nastrojów społecznych w Irlandii miały "liczne ujawnione skandale związane z przerażającymi uchybieniami po stronie Kościoła katolickiego, które zniszczyły zaufanie do duchowieństwa". "SZ" przypomina zarazem, że liczba Irlandczyków określających się jako religijni w ciągu ostatnich 10 lat spadła poniżej 50 proc.
Także "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ocenia, że "w miniony weekend Irlandia oddaliła się jeszcze dalej od swej konserwatywno-katolickiej tradycji". Przypomina, że w 2015 roku Irlandczycy zagłosowali w referendum za przyznaniem parom jednopłciowym prawa do zawierania małżeństw, a ujawnienie się premiera Leo Varadkara jako geja "zostało przyjęte z życzliwością".
"W tym wszystkim widać utratę władzy dominującego niegdyś Kościoła katolickiego" - pisze "FAZ". Po skandalach związanych z nadużyciami seksualnymi wobec wychowanków prowadzonych przez Kościół szkół i domów dziecka "autorytet tej instytucji upadł tak nisko, że w przedreferendalnej kampanii trzymała się raczej na uboczu", a "silniejsze zaangażowanie za utrzymaniem zakazu aborcji tylko by jej zaszkodziło".
Brytyjski "Financial Times" zauważa, że "jeszcze 20 lat temu było nie do wyobrażenia, by Irlandia zalegalizowała małżeństwa jednopłciowe i aborcję", jednak wyniki referendów w tych sprawach pokazały, że "w ostatnich dekadach młodzi Irlandczycy zmusili polityków do przyspieszenia zmian, a Kościół katolicki stracił moralny autorytet do determinowania osobistych wyborów".
"FT" podkreśla też, że po referendum w Irlandii Irlandia Północna pozostanie jedyną częścią Zjednoczonego Królestwa, w której nadal obowiązuje "jedno z najbardziej restrykcyjnych praw aborcyjnych w Europie". W trudnej sytuacji stawia to rząd Theresy May, która z jednej strony z zadowoleniem przyjęła wynik piątkowego głosowania, a z drugiej zależy od poparcia Demokratycznej Partii Unionistycznej, która jest przeciwna aborcji.
"Guardian" pisze, że działacze organizacji pro-choice ROSA planują w tym tygodniu jeździć autokarem po Irlandii Północnej i rozdawać zakazane w tym kraju tabletki poronne w proteście przeciw obowiązującej tam ustawie antyaborcyjnej. Akcja ta jest planowana "w atmosferze narastającej presji na Theresę May, by przystosować (przepisy ws. aborcji) w Irlandii Północnej do ustawodawstwa obowiązującego w reszcie kraju" - podkreśla gazeta. Dodaje, że "pewna liczba posłów w Londynie zaapelowała już o głosowanie w Izbie Gmin lub lokalne referendum" w sprawie liberalizacji przepisów.
"W Irlandii tak dla uchylenia całkowitego zakazu aborcji zdobyło znaczną większość, zaskakując wielu obserwatorów. Po godnej i pluralistycznej debacie odpowiedź ta musi być respektowana" - pisze francuski katolicki dziennik "La Croix"
Zastrzega, że debata na tym się nie kończy. "Rząd w Irlandii musi teraz zaproponować ustawodawstwo regulujące możliwości wykonania aborcji. Należy mieć nadzieję, że uniemożliwi to przekształcenie określenia sytuacja zagrożenia w aborcję a la carte, jak określają to przeciwnicy tak" - podkreśla "La Croix".
"Ustawy nie załatwiają wszystkiego - zauważa. - Pokazuje to przykład Francji, gdzie najwyraźniej postanowiono nie dochodzić przyczyn wysokiej liczby ponad 200 tys. aborcji dokonywanych tam co roku".
"Umożliwienie aborcji to jedno; zadbanie, by było ich jak najmniej, to drugie. Rolę odgrywa tu kształtowanie życia duchowego i seksualnego młodych ludzi i związane z tym wychowanie. Pod tym względem zarówno we Francji, jak w Irlandii pozostaje wiele do zrobienia" - ocenia "La Croix".
Wydawany na Węgrzech dziennik "Nepszava" ocenia zaś, że gdy papież Franciszek w sierpniu odwiedzi Irlandię, zobaczy "społeczeństwo zupełnie inne niż jego poprzednik Jan Paweł II podczas pielgrzymki w 1979 roku"; przyjedzie do kraju, który jest "bardziej wolny, tolerancyjny i inkluzywny niż za czasów jego poprzednika".