Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Markfield Park w Londynie: "Po raz kolejny chcą obwinić Polaków!"

Markfield Park w Londynie: "Po raz kolejny chcą obwinić Polaków!"
Kadr z amatorskiego nagrania wydarzeń w Markfield Park (Fot. YouTube)
'My będziemy się bronić! Bronić dobrego imienia Polaków i Polski!' - zaznaczają Zjednoczeni Emigranci, których oskarżono o zaatakowanie uczestników festiwalu w brytyjskiej stolicy.
Reklama
Reklama

Zdaniem Zjednoczonych Emigrantów (ZE), prasa błędnie przedstawiała przebieg wydarzeń, do jakich doszło w minioną sobotę w Markfield Park w Londynie. "Próba przyszycia nam łatki faszystów czy neonazistów jest absurdalna. To, co wydarzyło się 21 czerwca br., nie było działaniem ZE. My zorganizowaliśmy spotkanie otwarte, które miało służyć omówieniu nadchodzących wydarzeń np. Powstania Warszawskiego. Wiele osób było na nim po raz pierwszy i być może ostatni. To za sprawą lewackich grup bojówkarzy (Antifa), którzy od początku kręcili się w pobliżu z powodu koncertu zorganizowanego w parku, co niestety skończyło się atakiem i prawie śmiercią jednego z nas" - wyjaśnia przedstawiciel ZE w liście przesłanym do redakcji Londynek.net. 

Zjednoczeni Emigranci załączają przy okazji relację jednego z uczestników zdarzenia. "Opiszę samo wydarzenie, jakie miało miejsce tuż przed zakończeniem spotkania ZE, na którym byłem po raz pierwszy. Większość ludzi już rozeszła się do domów. Ja - i dwóch zapoznanych na spotkaniu kolegów - jeszcze rozmawialiśmy" - opowiada Konrad. 

"Kiedy usłyszeliśmy krzyki, wyszliśmy zobaczyć, co się dzieje i w tym samym momencie dostałem butelką w nogę. Tuż obok odbywał się koncert. Pomyślalem, że tak właśnie się skończył, więc zacząłem kierować się w stronę wyjścia z parku. Odszedłem może 150 metrów, kiedy minął mnie niebieski Ford Galaxy, z którego wyskoczył napastnik krzycząc: 'Ty pieprzony Polaku!' i rzucił się na mnie z pięściami" - kontynuuje mężczyzna.

"Próbowałem się bronić, ale w pewnym momencie poczułem ból w klatce piersiowej i zobaczyłem krew. Odskoczyłem do tyłu. Agresor trzymał w ręce jakiś przedmiot. Zacząłem uciekać w kierunku bramy. Kiedy do niej dobiegałem,  poczułem się słabo i upadłem. Na szczęście do parku szła grupa Polaków. Pamiętam jeszcze, że udzielając mi pierwszej pomocy, wezwali ambulans. (Dzięki wam za to!). Następnie obudziłem się w szpitalu" - kończy swoją relację polski obywatel.  

Zjednoczeni Emigranci zaznaczają, że "to, co dotychczas opisały media, jest kłamstwem". "To nasz kolega ma pocięty brzuch i przebitą klatkę piersiową,  dlatego że jego koszulkę zdobił polski orzeł. A nie - jak twierdzi Antifa - że to my kogoś raniliśmy. Po raz kolejny chcą obwinić Polaków! My będziemy się bronić! Bronić dobrego imienia Polaków i Polski!" - podkreśla ZE.

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 24.04.2024
    GBP 5.0220 złEUR 4.3177 złUSD 4.0417 złCHF 4.4202 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama