Man burned esophagus drinking mineral water
Jak wyjaśniła rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Bolesławcu Anna Kublik-Rościszewska, postępowanie w tej sprawie prowadzone jest pod nadzorem prokuratury i sanepidu. "Ze sklepu, w którym została kupiona woda, wycofano całą partię tego produktu. Sprawdzane są również inne sklepy na terenie Bolesławca" - poinformowała.
Rzecznik prasowy Żywiec-Zdrój Martyna Węgrzyn podkreśliła, że woda pochodziła z zakładu w Mirosławcu, który jest obecnie kontrolowany przez specjalistów z sanepidu. "Inspektorzy otrzymali wszelkie informacje, m.in. dane z zapisu produkcji. Aktywnie współpracujemy z sanepidem i policją" – dodała. Firma powołała również własną komisję specjalistów.
Z informacji rzeczniczki wynika, że w zgrzewce, z której pochodziła woda wypita przez mieszkańca Bolesławca, znajdowały się produkty z dwóch dni produkcji. "To jest dla nas dość nietypowa sytuacja. Musimy to sprawdzić. W zgrzewce jest 12 produktów. Z fabryki wyjeżdżają zawsze produkty z danego momentu. Tutaj znalazła się woda z różnych dni. To dla nas zaskakujące i rodzi pytania" – podsumowała Węgrzyn.
Policja zaapelowała, by nie pić wody z etykietą "Żywioł Żywiec Zdrój", ponieważ mogą w niej znajdować się nieustalone substancje niebezpieczne dla zdrowia.
Rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar poinformował, że od rana trwają kontrole zarówno w hurtowni, w której była sprzedawana woda, jak i w Mirosławcu (woj. zachodniopomorskie) u producenta wody. Wskazał, że celem kontroli jest sprawdzenie, czy mogło dojść do skażenia wody w hurtowni lub podczas produkcji.
Dzisiaj Żywiec Zdrój czasowo wstrzymał sprzedaż produktów pochodzących z dwóch dni produkcji zakładu w Mirosławcu (Zachodniopomorskie).