Kulminacja powodzi w Houston spodziewana w środę-czwartek
Informację taką przekazał wczoraj w Waszyngtonie Brock Long, szef agencji ds. kryzysowych (FEMA). Zastrzegł, że najgorsze dla aglomeracji Houston, liczącej 6 mln mieszkańców, dopiero nadejdzie.
"To wydarzenie historyczne. Nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy. Nigdy nie moglibyśmy sobie wyobrazić takich prognoz" - podkreślił.
Trwa akcja niesienia pomocy osobom zagrożonym powodzią. Do prowizorycznych schronień, np. w salach sportowych, przyjęto dotąd 5,6 tys. osób - przekazał w poniedziałek burmistrz Houston, Sylvester Turner. W sumie służby dostały ok. 6 tys. zgłoszeń z prośbą o ratunek. Dwa tysiące osób uratowano z zalanych domów albo samochodów.
Tysiące ratowników pokonują zalane wodą ulice Houston, w poszukiwaniu osób potrzebujących pomocy. Poziom wody w wielu miejscach sięga kilkudziesięciu centymetrów. Zamknięto oba lotniska i co najmniej dwa szpitale.
Szacuje się, że w całym stanie Teksas ponad 450 tys. osób potrzebuje pomocy, a ponad 30 tys. osób trzeba będzie zapewnić dach nad głową.
Harvey uderzył w wybrzeże Teksasu w piątek wieczorem czasu lokalnego. Z niszczycielskimi wiatrami w porywach do 215 km na godzinę był to najsilniejszy huragan w tym rejonie USA od ponad pół wieku. Potem żywioł znacznie osłabł i przekształcił się w burzę tropikalną, która praktycznie przestała się przesuwać.
Burzy towarzyszą ulewne deszcze, które powodują gigantyczne powodzie i są teraz głównym zagrożeniem. Na znaczne części Teksasu spadło od czwartku 50 cm słupa wody, a w niektórych miejscowościach nawet 70 cm. Służby meteorologiczne szacują, że w tym tygodniu dalsze opady mogą sięgnąć 40-50 cm.
W Houston deszcze mają potrwać co najmniej do dzisiaj.
Według prognoz, Harvey wraz z towarzyszącymi mu ulewami będzie się powoli przesuwał na wschód wzdłuż wybrzeża w stronę Luizjany i największego miasta tego stanu, Nowego Orleanu.
Dotychczasowe oficjalne dane mówią o co najmniej trzech ofiarach śmiertelnych kataklizmu w Teksasie. Jednak dotarcie do wielu miejsc jest niemożliwe, więc władze obawiają się, że ofiar może być więcej.