Kraksa za kraksą na Tour de France
Brytyjczyk Geraint Thomas, kolega Michała Kwiatkowskiego i ważny pomocnik Christophera Froome'a z grupy Sky, złamał obojczyk podczas upadku już po kilkudziesięciu kilometrach, podczas zjazdu z Col de la Biche. W tym samym miejscu upadł Majka, który ma poranione oba łokcie i oba kolana oraz mocno stłuczone plecy.
Bardzo groźnie wyglądał wypadek jednego z faworytów "Wielkiej Pętli" Australijczyka Richie'go Porte'a. Na zjeździe z ostatniej górskiej premii, Mont du Chat, jadący w czołówce zawodnik ekipy BMC "złapał" pobocze i z impetem upadł na szosę, koziołkując i mocno uderzając plecami o skarpę. Porte długo leżał na jezdni, gdzie udzielano mu pierwszej pomocy. Kolarz nie stracił świadomości, wstępne badania wykazały urazy czaszki bez objawów neurologicznych i prawdopodobnie pęknięcie kości miednicy.
Holender Robert Gesink, jeden z bohaterów ósmego etapu, drugi na jego mecie, trafił do szpitala z pęknięciem kręgu lędźwiowego, Włoch Manuele Mori doznał zwichnięcia barku i stłuczenia płuca, Hiszpan Jesus Herrada uszkodził rzepkę i łokieć. Obrażeń doznali także Francuz Angelo Tulik, Argentyńczyk Eduardo Sepulveda, Kazach Aleksiej Łucenko i Irlandczyk Daniel Martin, który wpadł na przewracającego się Porte'a, ale szybko się pozbierał i dogonił czołówkę.
Wczoraj, z powodu kontuzji, dolegliwości zdrowotnych i przekroczenie limitu, wycofało się z wyścigu 12 kolarzy. Było wśród nich aż czterech zawodników francuskiej ekipy FDJ, którzy od dwóch dni usiłowali wspomagać chorego kolegę, skutecznego sprintera Arnauda Demare'a. "Holowanie" lidera ekipy skończyło się źle dla całej czwórki, bowiem za przekroczenie limitu czasu nie zostali sklasyfikowani na mecie etapu.