Kraków zalany wódką

2 330 sklepów z wódką to absolutny krajowy rekord. Prawo zezwala jednak na funkcjonowanie 2 500 sklepów oferujących alkohol. Można byłoby otworzyć w Krakowie jeszcze 170, ale tego nie wytrzymają krakowiacy - uważa "Gazeta Krakowska".

Sprzedaż wódki prowadzą głównie całodobowe sklepy monopolowe, których klienci zakłócają ciszę nocną. Dlatego radni chcą zabronić otwierania kolejnych sklepów z alkoholem, a limit zakończyć na 2 350 punktach.

Na dwoje babka wróżyła
Radni Krakowa mają dwa pomysły zmiany obowiązującego prawa. Pierwszy zakłada wprowadzenie limitu miejsc oferujących alkohol do 2 350 i ta liczba dotyczyłaby zarówno punktów gastronomicznych, jak i sklepów.

Drugi to podział limitu w taki sposób, aby przeznaczyć
1 250 miejsc dla sklepów, a pozostałe 1 100 - dla pubów i restauracji. To rozwiązanie ograniczałoby przejmowanie licencji dla restauracji przez sklepy, na które najbardziej narzekają krakowianie. Za drugim pomysłem jest najwięcej mieszkańców Krakowa - zwłaszcza, że to rozwiązanie przyjęło się już w innych dużych miastach Polski.

Błędne koło
Większa liczba sklepów monopolowych to więcej pieniędzy w kasie miasta. Kraków zarabia rocznie na licencjach ponad 11 mln zł; szacuje się, że tylko w tym roku z tego tytułu wpłynęłoby nawet 18 mln zł.

Nie jest to jednak czysty zysk, bo pieniądze wydawane są na kampanie antyalkoholowe i profilaktykę zdrowotną. W krakowskiej izbie wytrzeźwień w roku 2012 wylądowało 11 021 osób. W zeszłym roku już 11 743. Według symulacji, w tym roku liczba ta może sięgnąć nawet 12 200 nietrzeźwych - donosi "Gazeta Krakowska".