Kamil Glik chciałby sprawdzić się w... MMA
"Cenię ten sport za dynamikę, szybkość i emocje, które ze sobą niesie" - oświadczył Kamil Glik w rozmowie z "Playboyem". Piłkarz potwierdził, że chciałby kiedyś spróbować swoich sił właśnie w MMA. "Tylko nie wiem, czy wówczas stan moich stawów mi na to pozwoli. Bo nie chciałbym wejść do ringu tylko po to, żeby wejść. Nie zrobię z siebie błazna. Chciałbym tego spróbować od strony profesjonalnej" - zaznaczył Glik.
Kapitan włoskiego klubu Torino śmiał się, że zawody MMA przypominają mu czasy podwórkowe, gdy mieszkał na "trudnym" osiedlu w Jastrzębiu. "Nazywa się 'Przyjaźń'. Ale proszę mi wierzyć, że z tą nazwą nie ma wiele wspólnego. Nie zdradzę tajemnicy, mówiąc, że właśnie stamtąd w Jastrzębiu wywodzą się największe zakapiory i ludzie z mocnymi charakterami. Czas szkoły to był dla mnie czas mniejszych bądź większych wybryków" - przyznał zawodnik. Jak podkreślił, to dzięki swojej dziewczynie, która "ciągła go za uszy", osiągnął sukces.
Waleczność Glika daje o sobie znać, gdy wybiega na boisko. "Na co dzień jestem grzeczny, ale myślę, że moi koledzy z klubu i reprezentacji wiedzą, że jak wychodzę na boisko to się pali. Nie patrzę, czy ktoś ma znaną twarz czy nie, nie zwracam uwagi na nazwiska. Lewandowski czy Kapustka. Bez różnicy. Chociaż na pewno nigdy nikomu krzywdy nie zrobiłem" - stwierdził Glik.