Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Jutro przedterminowe wybory parlamentarne w UK

Jutro przedterminowe wybory parlamentarne w UK
Kogo poprą Brytyjczycy? Dowiemy się już jutro. (Fot. Getty Images)
Brytyjczycy zagłosują jutro w przedterminowych wyborach parlamentarnych. Rząd, który powstanie w rezultacie tych wyborów, będzie miał za zadanie m.in. przeprowadzić kraj przez negocjacje w sprawie Brexitu i zająć się problemem zagrożenia terrorystycznego.
Reklama
Reklama

Wyborcy zdecydują o tym, czy podjęte przez premier Theresę May ryzyko przedterminowych wyborów - najważniejsza decyzja w ponad 30-letniej karierze politycznej szefowej rządu - opłaci się i torysi powiększą swoją samodzielną większość w Izbie Gmin. Pełna kadencja wybranej w 2015 roku Izby Gmin kończyła się w 2020 roku. Rządząca Partia Konserwatywna jest obecnie zdecydowanym faworytem jutrzejszych wyborów.

Siedmiotygodniową intensywną kampanię wyborczą zdominowały kwestie planowanego wyjścia kraju z Unii Europejskiej oraz ograniczenia imigracji, finansowania usług publicznych (m.in. systemu zdrowia, edukacji i policji), rozwiązania problemu mieszkalnictwa, a także - szczególnie po zamachach terrorystycznych w Manchesterze i Londynie - bezpieczeństwa i walki z terroryzmem.

Sondaż sondażowi nierówny

Pomimo utraty ponad połowy z 20-procentowej przewagi nad laburzystami, którą sondaże dawały ugrupowaniu May po ogłoszeniu przedterminowych wyborów w połowie kwietnia, średnia z badań opinii publicznej wskazuje na to, że Partia Konserwatywna wygra głosowanie z przewagą ok. 6-8 punktów procentowych i wprowadzi do parlamentu nawet kilkudziesięciu posłów więcej niż ma ich obecnie (330).

To pozwoliłoby premier Theresie May na powiększenie obecnej samodzielnej większości z 17 mandatów do nawet ok. 100, wzmacniając pozycję szefowej rządu przed trudnymi negocjacjami w sprawie Brexitu, co było głównym argumentem za rozpisaniem przedterminowych wyborów.

Dotychczasowa niewielka większość sprawiała, że May mogła w pojedynczych kwestiach stawać się zakładnikiem niewielkiej grupy posłów, którzy - wyłamując się z dyscypliny partyjnej i głosując ze zjednoczoną opozycją - byliby w stanie doprowadzić do porażki rządu w Izbie Gmin, mając w ten sposób bezpośredni wpływ na decyzje premier.

Theresa May uważa, że słupki poparcia wskazują na jej bezkonkurencyjną przewagę. (Fot. Getty Images)

Różnice pomiędzy poszczególnymi firmami badawczymi są jednak bezprecedensowe: podczas gdy większość firm i badaczy spodziewa się bardzo zdecydowanej, sięgającej nawet do 12 punktów procentowych (ComRes) i 11 punktów (ICM), wygranej torysów, dwie firmy - Survation i YouGov - wskazują na możliwość powstania "zawieszonego" parlamentu, w którym żadna partia nie będzie miała większości i twierdzą, że różnica między dwoma głównymi ugrupowaniami wyniesie zaledwie od 1 do 4 punktów procentowych.

Jedną z głównych przyczyn rozbieżności w sondażach jest nadmiernie optymistyczna ocena frekwencji wśród młodszych wyborców, którzy w zdecydowanej większości - ok. 65 proc. w grupie 18-24 - popierają Partię Pracy. Część badaczy wyciągnęła wnioski z poprzednich wyborów w 2015 roku, kiedy przeliczyli się co do tego, ilu młodszych wyborców pójdzie do urn, prognozując nawet możliwość zwycięstwa laburzystów - podczas gdy po podliczeniu głosów torysi nie tylko wygrali, ale zapewnili sobie także samodzielną większość. Podobny błąd popełniono w referendum w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej.

Każdy walczy o swój kawałek tortu

O ile w przypadku Partii Konserwatywnej każdy wynik gorszy od podwojenia samodzielnej większości 17 mandatów będzie uznawany za porażkę, o tyle w przypadku Partii Pracy za sukces zostanie prawdopodobnie uznana sytuacja, w której poparcie w skali kraju będzie wyższe niż w 2015 roku (30,4 proc.). Według medialnych spekulacji władze ugrupowania są przygotowane nawet na stratę części z 229 posłów, jednak wolałyby nie spaść poniżej "magicznej" liczby 200 mandatów.

W trakcie spotkań z wyborcami aktywiści i kandydaci laburzystów zwracali głównie uwagę na konieczność stworzenia silnej opozycji wobec rządzących torysów. Wraz ze wzrostem poparcia w trakcie kampanii apetyt jednak wzrósł, choć zwycięstwo ugrupowania Jeremy'ego Corbyna byłoby jedną z największych niespodzianek w wyborczej historii Wielkiej Brytanii.

Wbrew spekulacjom części komentatorów na początku kampanii, sondaże jednoznacznie wskazują na umocnienie w Wielkiej Brytanii systemu dwupartyjnego - po raz pierwszy od blisko 40 lat dwie największe partie mogą dostać w wyborach łącznie ponad 80 proc. głosów.

Wyborcza walka trwa w najlepsze... (Fot. Getty Images)

Badania wskazują na dalszą marginalizację proeuropejskich Liberalnych Demokratów, którzy mogą liczyć na uzyskanie od 8 do 12 mandatów (obecnie mają dziewięć).

Zapowiadany wzrost poparcia dla Liberalnych Demokratów co najmniej do poziomu z wyborów w 2010 roku (57 posłów) nie ziścił się, a dowody na wzrost poparcia - wynikający jakoby z przejmowania elektoratu sprzeciwiającego się wyjściu z Unii Europejskiej - nie wydają się przekładać na poparcie w okręgach wyborczych, w których partia ta miałaby realne szanse na zdobycie nowych mandatów w Izbie Gmin.

Skok torysów na wyborców UKIP-u

W trakcie kampanii duże zmiany zaszły jednak na drugim końcu politycznego spektrum, gdzie determinacja premier May do wyprowadzenia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej pozwoliła jej na przejęcie znacznej części czteromilionowego elektoratu eurosceptycznej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP).

UKIP może stracić nawet dwie trzecie ze swojego poparcia z 2015 roku (spadek z 13 proc. do zaledwie 4 proc. w skali kraju) na rzecz Partii Konserwatywnej, co pomogłoby torysom w przejęciu od Partii Pracy mandatów tam, gdzie różnica pomiędzy zwycięskim laburzystą a torysowskim rywalem była niższa niż poparcie dla kandydata eurosceptyków. UKIP stracił w marcu swojego jedynego posła Douglasa Carswella, który zrezygnował z członkostwa w partii, zapowiedział nieubieganie się o reelekcję i poparł Partię Konserwatywną.

Brytyjczycy będą wybierali posłów spośród ponad 3,3 tys. kandydatów w 650 okręgach jednomandatowych. Komisje wyborcze otworzą się o 7:00 i zamkną o 22:00. Po zamknięciu lokali wyborczych ogłoszony zostanie wynik wspólnego sondażu exit poll dla telewizji BBC, ITV oraz Sky News.

Liczenie głosów rozpocznie się natychmiast po zamknięciu lokali wyborczych. Tradycyjnie najszybciej wynik ogłaszany jest w okręgu wyborczym Houghton & Sunderland South (po około 40 minutach), gdzie prawo głosu ma około 71 tys. osób, a w ich liczenie zaangażowanych jest ok. 1,2 tys. osób.

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 19.04.2024
    GBP 5.0615 złEUR 4.3316 złUSD 4.0688 złCHF 4.4787 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama