"Irlandia musi wypracować metodę korzystania z nauczycieli zagranicznych"
Matt Wallen przyjechał 15 lat temu z Minnesoty, z zamiarem pracy w zawodzie. Mimo posiadania amerykańskiego dyplomu i doświadczenia zawodowego, musiał się zmierzyć z językiem irlandzkim.
Zgodnie z przepisami, od nauczycieli wymagane jest zdanie egzaminu Scrúdú le hAghaigh Cáilíochta Ghaeilge (SCG). Oznacza to biegłą znajomość irlandzkiego. Amerykanin miał na to 5 lat. Do tego czasu jego wykształcenie pozwalało jedynie na pełnienie funkcji "learning support/resource teacher" (pomoc nauczyciela) lub uczenie dzieci specjalnej troski.
Przyjezdnemu nie tylko udało się zdobyć wszelkie niezbędne uprawnienia, ale także dojść do funkcji dyrektora. W międzyczasie zrobił doktorat na University of Limerick z zakresu nauczania dzieci, dla których angielski nie jest pierwszym językiem.
Na podstawie swoich doświadczeń pedagog uważa, iż idealnie byłoby, gdyby wszyscy nauczyciele w podstawówkach uczyli się i nauczali irlandzkiego.
„Mowa ta nie powinna być ograniczona do lekcji, ale być używana w szkołach. Ale jednocześnie powinien istnieć jakiś sposób na to, by móc wykorzystywać umiejętności wykształconych nauczycieli z zagranicy, tak by mogli od razu służyć dzieciom” - zastrzega.
Zdaniem dyrektora, kadra placówek edukacyjnych powinna odzwierciedlać zróżnicowane wyspiarskie społeczeństwo.
„Wallen uważa, iż ministerstwo edukacji powinno zbadać sposoby wspierania nauczycieli imigracyjnych w przygotowaniu do egzaminu z gaelickiego. Po pierwsze, poprzez pomoc we wskazaniu odpowiednich możliwości uczenia się, a także stypendiów” - podsumowuje portal.