"Irlandia może mieć status wyspy wolnej od GMO"
Minister przyznaje, że jego podejście jest odmienne od reprezentowanego przez agencję rozwoju rolnictwa Teagasc, która jest za „podążaniem za nauką”.
„Ja patrzę na to zagadnienie z punktu widzenia wyspy. Uważam, że warto jest zainwestować w rozpoznawalność Irlandii jako banku nasion, na wypadek kryzysu upraw w wiodącym nurcie. Nie będziemy jednak krajem ekologicznego rolnictwa. Nie sądzę, aby był sens nawet tego próbować. Ekologia ma swoje miejsce, ale nie jest głównym trendem” - podkreślił Doyle, który jest odpowiedzialny za żywność, leśnictwo i ogrodnictwo.
Zdaniem szefa resortu, zarówno Irlandia Północna, jak i republika, mogłyby z powodzeniem gromadzić ziarno pszenicy, owsa i jęczmienia. Argumentem, który za tym przemawia, jest odizolowane położenie geograficzne kraju.
„Dzięki temu, że nie jesteśmy dużym, kontynentalnym państwem, mamy większe szanse na utrzymanie czystości plonów. Wiatry mogą powodować zanieczyszczenia, jednak na naszej wyspie przeważają południowo-zachodnie prądy, nie pochodzące z żadnego innego kraju” - tłumaczył Doyle.
GMO tworzy się za pomocą technik nie występujących w naturze – przy pomocy tzw. inżynierii genetycznej.
„Z GMO zaczęto eksperymentować w laboratoriach dopiero około 30 lat temu, a z GMO w rolnictwie i na talerzu mamy do czynienia od zaledwie 17 lat. Trudno więc dziś ocenić długotrwały wpływ roślin GMO na środowisko i na nasze zdrowie. Czas obserwacji jest bowiem zbyt krótki, a badania, które się wykonuje, w większości nie pozwalają ocenić skutków długotrwałej diety zawierającej GMO ani jej wpływu na kolejne pokolenia” - informuje dr hab. Katarzyna Lisowska z Centrum Badań Translacyjnych i Biologii Molekularnej Nowotworów w Gliwicach.
Jak informuje specjalistka, Irlandia i Walia niemal w 100% objęte są strefą wolną od GMO, a Anglia w 50%.