G7 leaders gather for 'robust' talks in Sicily
Obrady prezydentów Stanów Zjednoczonych, Francji, kanclerz Niemiec, premierów Włoch, Wielkiej Brytanii, Kanady i Japonii zapowiadane są jako trudne ze względu na wiele rozbieżności.
W Taorminie obecni są również przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk i szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.
To, co połączy uczestników obrad - zauważają obserwatorzy - to wspólne stanowisko wobec zagrożenia terrorystycznego i zobowiązanie do zdecydowanych działań, by położyć kres przemocy tzw. Państwa Islamskiego (IS).
Media informują, że na szczycie otwartym cztery dni po zamachu w Manchesterze brytyjska premier będzie apelować o wywarcie presji na gigantach internetu, by włączyli się w działania i zobowiązali do eliminowania z sieci treści nawołujących do terrorystycznej przemocy.
Podkreśla się, że polityczna agenda rozmów jest bardzo bogata, a podziały i rozbieżności między Amerykanami i Europejczykami - duże. Największe punkty sporne to klimat i kwestie handlowe.
Ważnym tematem rozmów będzie kryzys migracyjny, który zdaniem gospodarza spotkania premiera Gentiloniego, a także przewodniczącego Rady Europejskiej Tuska, należy traktować jako wyzwanie globalne, a nie problem regionalny.
Jutro, w drugim dniu obrad, do przywódców siedmiu potęg gospodarczych świata i UE, dołączą szefowie państw i rządów pięciu krajów afrykańskich: Etiopii, Kenii, Nigerii, Nigru i Tunezji.
Łącznie do miasta pod Etną przybyło 2 tys. delegatów.
Media zauważają, że obecny szczyt G7 odbywa się przy zastosowaniu największych dotąd w historii tych spotkań środków bezpieczeństwa.