European judges will rule Britain for years

Joseph Muscat zwrócił uwagę, że Trybunał Sprawiedliwości (TS) UE będzie miał decydujący głos w wielu kwestiach w Wielkiej Brytanii "przez co najmniej 5 lat po Brexicie". 

To oznacza, że jeśli do oficjalnego wyjścia Wielkiej Brytanii z UE doszłoby do końca 2019 roku, tak jak zaplanowała to May, orzeczenia TS pozostałyby wiążące przynajmniej do 2024 roku. 

Muscat zauważył, że Brytyjczycy nie mogą całkowicie zignorować tego faktu, ponieważ będą potrzebować przepisów przejściowych, które umożliwiłyby szybką adaptację różnych sektorów gospodarki. 

Biorąc jednak pod uwagę fakt, że podczas Brexitowej kampanii wielokrotnie padały takie hasła jak "niezależny i suwerenny kraj", fakt uzależnienia Wysp od Trybunału Sprawiedliwości UE może być prawdziwą solą w oku dla wielu zwolenników opuszczenia europejskiej Wspólnoty.

Jeszcze w ubiegłym roku May wyraźnie zwracała uwagę, że Wielka Brytania nie pozwoli Trybunałowi UE na odgrywanie decydującej roli. "Nie wychodzimy (z UE - przyp.red.) po to, aby wrócić pod jurysdykcję Trybunału Sprawiedliwości UE" - obiecywała podczas konferencji Conservative Party.

Przedstawiciele UE dali jednak premier May jasno do zrozumienia, że sytuacja może się znacznie skomplikować. Choć proces wychodzenia z UE ma nastąpić już pod koniec marca i potrwać dwa lata, oświadczyli oni, że całkowite wyjście spod jurysdykcji Trybunału UE nie nastąpi wcześniej niż w 2024-2025 roku.