Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Dzielny Polak uratował rodzinę z tonącego auta: "Każdy zrobiłby to samo"

Dzielny Polak uratował rodzinę z tonącego auta: "Każdy zrobiłby to samo"
Zachowanie mężczyzny docenili dziennikarze "Irish Examiner". (Fot. Irish Examiner/screenshot)
'Nie jestem bohaterem. Każdy zrobiłby to samo' - Polak, który bez wahania rzucił się na ratunek rodzinie tonącej w aucie, opowiada o dramatycznych wydarzeniach minionej soboty. Piotr Smoleński zdołał przy użyciu ogromnej siły otworzyć drzwi auta i wydostać uwięzionych matkę, dzieci i psa.
Reklama
Reklama

Dramat rozegrał się w minioną sobotę, krótko po godzinie 19:20. Według „Irish Examiner”, kobieta wsiadła z dwójką dzieci i psem do BMW, zaparkowanym na nieużywanym odcinku drogi Lower Castleview Terrace. Uliczka, znajdująca się naprzeciwko ich domu na Lower Glanmire Road, opada w kierunku rzeki.

Dwóch niespełna 5-letnich chłopców usiadło z tyłu, a matka na miejscu pasażera. Ojciec rodziny wrócił po coś do domu. Według „Irish Examiner”, najprawdopodobniej przypadkowo został zwolniony hamulec ręczny i samochód stoczył się po śliskiej, pochyłej drodze wprost do rzeki. Prąd zaczął spychać auto w kierunku głównego koryta.
Okno od strony pasażera było uchylone – pojazd po odpłynięciu na około 10 m od brzegu zaczął nabierać wody.

Wtedy z domu wyszedł ojciec rodziny, Bartłomiej Waszczewski i zobaczył, co się dzieje.

„Żona krzyczała, dzieci krzyczały. Myślałem: To jest moja rodzina. Myślałem tylko o jednym, jak im pomóc” - wspomina.

Mężczyzna wskoczył do rzeki i desperacko próbował rozbić okno od strony kierowcy łokciami i pięściami. Kiedy to nie przyniosło skutku, starał się powstrzymać samochód przed dryfowaniem w kierunku głównego koryta rzeki. „Próbowałem pomóc, ale nie mogłem. Potrzeba było więcej osób. Wtedy pomógł Piotr. Dzięki niemu przeżyli” - relacjonuje Waszczewski.

Na pomoc tonącym pospieszył 35-letni Piotr Smoleński. Mężczyzna przejeżdżał akurat obok rzeki, kiedy zobaczył dach tonącego wozu i Waszczewskiego po szyję w wodzie, próbującego go desperacko ratować.

Polak zrzucił buty i wskoczył do wody. Płynąc w kierunku auta, uświadomił sobie, że zna tę rodzinę.

„Nie myślałem o niczym, po prostu wskoczyłem. Widziałem w środku małe dzieci, ich oczy. Chłopcy drapali w okna. Wszyscy płakali i krzyczeli. Matka wołała: pomocy, pomocy, pomocy” - wspomina.

Mężczyzna chwycił uchylone okno, zaparł się stopą o bok wozu i ciągnął z całych sił. Wysiłki przyniosły rezultat. Smoleński zdołał dostać się do środka i wydobyć najpierw jedno dziecko. Położył je sobie na piersi i popłynął w kierunku brzegu, gdzie gapie utworzyli łańcuch. Po przekazaniu chłopczyka popłynął z powrotem po drugie. Woda sięgała już niemal dachu pojazdu.

“Krzyknąłem do kobiety: Wszystko w porządku, wrócę po ciebie!” - relacjonuje.

W międzyczasie na pomoc ruszył mężczyzna, który mieszkał w domu naprzeciwko rzeki. Udało mu się wydobyć matkę, gdy samochód kompletnie zatonął. Kilka sekund później wypłynął pies Milo.

„Mieliśmy dosłownie sekundy na ratunek. Zachęcam innych ludzi, by robili to samo. Jeśli widzisz ludzi w tarapatach, po prostu pomóż. Jestem jeszcze w szoku, ale czuję się dobrze i jestem szczęśliwy, że wszyscy są bezpieczni” - podkreślił dzielny Polak.

Smoleński i Waszczewski doznali lekkich obrażeń. Kilka minut później na miejsce dotarły służby ratunkowe – Garda, strażacy i trzy karetki pogotowia. Rodzina została zabrana do szpitala uniwersyteckiego w Cork. Na miejscu opatrzono też ratowników.

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 19.04.2024
    GBP 5.0615 złEUR 4.3316 złUSD 4.0688 złCHF 4.4787 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama