"Czułam się jak śmieć". Brytyjczycy chcieli wyrzucić Kanadyjkę po 44 latach
69-letnia Margaret O’Brien przyjechała z Kanady do Wolverhampton w 1971 roku. Tutaj wyszła za mąż, urodziła troje dzieci i pracowała dla lokalnego urzędu przez ponad 25 lat, wydając obiady, przeprowadzając dzieci przez ulice i sprzątając.
"Kilka lat temu O'Brien doznała urazu kręgosłupa. Musiała zrezygnować z pracy i po raz pierwszy w życiu ubiegać się o zasiłek. W 2015 roku urzędnicy poinformowali ją, że wstrzymują jej zasiłek, ponieważ jest nielegalną imigrantką” - opisuje historię Kanadyjki dziennik "The Guardian”.
Kobieta otrzymała list z Home Office, w którym urzędnicy informują, iż będzie deportowana, jeśli nie wyjedzie z Wysp dobrowolnie. "Życie w UK będzie coraz bardziej trudne” - zapowiedzieli.
"O'Brien po tym liście mogła być aresztowana, postawiona w stan oskarżenia i pozbawienia wolności na sześć miesięcy” - tłumaczy "The Guardian”.
"Jej przypadek jest znaczący, ponieważ pokazuje, że działania Home Office nie ograniczają się tylko do pokolenia Windrush, ale najprawdopodobniej rozszerzą się na ludzi z innych krajów Wspólnoty” - zaznacza brytyjski dziennik.
Kobieta ostatecznie otrzymała pomoc prawną i udowodniła, że przez 44 lata żyła w Wielkiej Brytanii legalnie. W rozmowie z dziennikiem podkreśla jednak, że traktowanie jej przez pracowników Home Office było uwłaczające. "Czułam się jak śmieć” - stwierdziła.