"Czarny poniedziałek" na brytyjskich drogach. Pogoda daje się we znaki Wyspiarzom
Drogowcy ostrzegają kierowców w Wielkiej Brytanii przed śliską nawierzchnią, ograniczoną widocznością i silnym wiatrem. "To czarny poniedziałek na jezdniach” - alarmują brytyjskie media. Na warstwę śniegu, która przykryła w weekend Wyspy, teraz pada deszcz. Policja apeluje do kierowców o wyjątkową ostrożność.
W hrabstwie Leicestershire częściowo zamknięto autostradę M1 łączącą Londyn z północno-wschodnią Anglią. W Walii policja zaleciła mieszkańcom, aby ze względu na opady śniegu i porywisty wiatr w miarę możliwości nie wychodzili z domów. Najwięcej śniegu, bo aż 30 cm, spadło w wczoraj w miasteczku Sennybridge, niedaleko Brecon na południu Walii.
Nieregularnie kursuje brytyjska kolej. Chaos na londyńskiej stacji Waterloo może potrwać jeszcze przez kilka godzin. Odwołane są niektóre połączenia dalekobieżne. Opóźnione i odwołane są pociągi na niektórych odcinkach kolejki naziemnej Overground.
Odwołane są również promy. Wczoraj z powodu sztormu na mieliźnie osiadła jednostka płynąca z Calais do Dover. Kilkaset osób holownikami przetransportowano na brzeg, na szczęście nikomu nic się nie stało.
Spore zamieszanie panowało już wczoraj na brytyjskich lotniskach. Z Heathrow nie odleciało ponad 50 tys. podróżnych. Linie BA odwołały wiele krajowych lotów i na trasach europejskich - w sumie 150 połączeń.
Władze londyńskiego portu lotniczego informują, że pasażerowie muszą liczyć się z kolejnymi odwołanymi lotami. W nabliższych godzinach z Londynu nie wylecą na przykład podróżni do Berlina, Moskwy i Barcelony.
Po wczorajszym zamieszaniu lotnisko Stansted dzisiaj na swojej stronie internetowej informuje, że funkcjonuje bez przeszkód. Pasażerom w całym kraju zalecono sprawdzanie statusu połączeń.
Służby meteorologiczne ostrzegają nadal przed opadami deszczu i silnym wiatrem (do 130 km/h) w Londynie i południowej Anglii.