Cameron oskarżony o "szantaż". Chodzi o groźby opuszczenia UE
Były premier Luksemburga Jean-Claude Juncker wyraził przekonanie, że zostanie nowym przewodniczącym Komisji Europejskiej, a w głosowaniu nad jego kandydaturą zlekceważy się wszelkie 'szantaże'.
Reklama
Reklama
Juncker zareagował w ten sposób na doniesienia, iż brytyjski premier David Cameron sprzeciwia się jego wybraniu i nie wyklucza w takim przypadku przyspieszenia referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.
"Europa nie może dać się zaszantażować. W Radzie Europejskiej popiera mnie szeroka większość chrześcijańsko-demokratycznych oraz socjalistycznych szefów państw i rządów" - oświadczył Juncker, cytowany przez niemiecki tygodnik "Bild am Sonntag".
Dodał, iż w ciągu najbliższych trzech do czterech tygodni zamierza "zdobyć dla siebie także pozostałych szefów rządów". Jak zadeklarował, jest "przekonany, że w połowie lipca zostanie wybrany na następnego przewodniczącego Komisji Europejskiej".
Brytyjski rząd odmówił skomentowania doniesień "Spiegla". "Nie ogłaszamy żadnych komentarzy dotyczących poufnych rozmów" - oświadczył agencji dpa rzecznik Downing Street.
Jak informował "Spiegel", poza Wielką Brytanią - uważającą Junckera za zwolennika federalizacji UE - jego kandydaturze sprzeciwiają się również Węgry, Szwecja i Holandia. Według "Bild am Sonntag", dołącza do nich obecnie Francja.
Osoba przyszłego przewodniczącego KE musi zostać zaproponowana przez szefów rządów państw unijnych - przy czym przestrzega się tu nieformalnie zasady jednomyślności - i zatwierdzona przez Parlament Europejski.
"Europa nie może dać się zaszantażować. W Radzie Europejskiej popiera mnie szeroka większość chrześcijańsko-demokratycznych oraz socjalistycznych szefów państw i rządów" - oświadczył Juncker, cytowany przez niemiecki tygodnik "Bild am Sonntag".
Dodał, iż w ciągu najbliższych trzech do czterech tygodni zamierza "zdobyć dla siebie także pozostałych szefów rządów". Jak zadeklarował, jest "przekonany, że w połowie lipca zostanie wybrany na następnego przewodniczącego Komisji Europejskiej".
Brytyjski rząd odmówił skomentowania doniesień "Spiegla". "Nie ogłaszamy żadnych komentarzy dotyczących poufnych rozmów" - oświadczył agencji dpa rzecznik Downing Street.
Jak informował "Spiegel", poza Wielką Brytanią - uważającą Junckera za zwolennika federalizacji UE - jego kandydaturze sprzeciwiają się również Węgry, Szwecja i Holandia. Według "Bild am Sonntag", dołącza do nich obecnie Francja.
Osoba przyszłego przewodniczącego KE musi zostać zaproponowana przez szefów rządów państw unijnych - przy czym przestrzega się tu nieformalnie zasady jednomyślności - i zatwierdzona przez Parlament Europejski.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama