Brytyjczyk dotknął mężczyznę w Dubaju. Teraz grozi mu kilka lat więzienia
Koszmar Jamiego Harrona ze Stirling rozpoczął się w lipcu. Mężczyzna - w drodze do pracy w Afganistanie - na dwa dni zatrzymał się w Dubaju. Do niezręcznej sytuacji, która wywróciła jego życie do góry nogami, doszło przez przypadek.
27-latek wybrał się ze znajomymi do jednego z tamtejszych klubów. Było bardzo tłoczno i - aby uniknąć rozlania niesionego drinka - wyciągnął rękę przed siebie, niechcący dotykając biodra przypadkowego mężczyzny. Ten, oburzony zachowaniem cudzioziemca, natychmiast wezwał policję - informuje serwis "Metro".
Szkot został oskarżony o nieprzyzwoite zachowywanie się w miejscu publicznym i trafił do aresztu, z którego po pięciu dniach wyszedł za kaucją.
Co więcej, władze zabrały mu paszport, przez co stracił pracę. Poza tym jego konto jest szczuplejsze o ok. 30 tys. funtów, które wydał na prawników i przymusowe życie w Dubaju.
Pełnomocnik Brytyjczyka twierdzi, że to niezwykle trudny okres dla jego klienta. Nie chodzi tylko o ogromny stres. 27-latek nie stawił się na poprzednim posiedzeniu sądu, bo jak wyjaśnia, nie został o nim powiadomiony.
"Mam świadków, którzy mogą zeznawać na moją korzyść - chociażby barmana, ale nie mam możliwości, by ich przedstawić. Miesiącami czekałem na rozprawę w Dubaju, a ona odbyła się beze mnie. Teraz prawdopodobnie pójdę siedzieć na trzy lata" - tłumaczy mężczyzna.
Jak poinformował rzecznik prasowy ministra spraw zewnętrznych Wielkiej Brytanii, konsulat w Dubaju zajmuje się sprawą 27-latka.