Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Brytyjczycy głosują, a Ty?

Brytyjczycy głosują, a Ty?
Już 22 maja br. Brytyjczycy ruszą do punktów wyborczych, by wziąć udział w wyborach lokalnych i do Parlamentu Europejskiego. Dla Wielkiej Brytanii mogą to być wybory przełomowe - od ich wyniku zależeć może obecność tego kraju w szeregach UE, a co za tym idzie, nasza obecność na Wyspach.
Reklama
Reklama
Najnowsze notowania wskazują, że UKIP, czyli antyeuropejska brytyjska partia, cieszy się sporym poparciem i pretenduje do wygranej w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Według sondażu przeprowadzonego przez YouGov pod koniec ubiegłego roku, UKIP traci niespełna 6 punktów procentowych do Partii Pracy i wyprzedza Konserwatystów. Ponad jedna czwarta wyborców oddałaby głos właśnie na UKIP.

Roger Casale, szef organizacji New Europeans, za taki trend w brytyjskim społeczeństwie obwinia apatię polityków lewicy i brak rzetelnych informacji dotyczących migracji wewnątrzeuropejskiej. "Brytyjczycy zawsze byli negatywnie nastawieni do przyjezdnych. Sęk w tym, że zarówno ugrupowania liberalne, jak i media publiczne, nie były w stanie odeprzeć antyimigracyjnej retoryki partii prawicowych. A fakty mówią same za siebie" - wyjaśnia Casale, zachęcający imigrantów z UE do czynnego udziału w wyborach na Wyspach.

Najnowsze badania przeprowadzone przez University College London pokazują, że zamiast obciążać gospodarkę, imigranci z Unii Europejskiej wspierają ją w sposób "niezwykle silny", a wielu z nich z sukcesem prowadzi tu własne firmy.

Mimo to, według danych British Future (niezależny think-tank - przyp. red.), 38 proc. Brytyjczyków chce renegocjacji warunków z Unią Europejską, a aż 28 proc. jest za całkowitym wyjściem z bloku.

Zdaniem wielu polityków, widmo opuszczenia szeregów UE jest realne. Według Rogera Casale, wyjście z Unii oznaczałoby utratę prawa do życia i pracy w Wielkiej Brytanii dla ok. 2,3 milionów obywateli Europy. Ten sam los podzieliłoby prawie tyle samo Brytyjczyków zamieszkujących państwa Unii Europejskiej. "To ogromne ryzyko, które musimy brać na poważnie!" - uczula.

Tymczasem Patryk Maliński, kandydat torysów na radnego londyńskiej dzielnicy Feltham, nawołuje, by zaprzestać propagandy strachu i popłochu. Twierdzi, że w przypadku wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii “nie dojdzie do żadnych masowych deportacji - byłoby to kompletnie niezgodne z brytyjskim interesem i tradycją”.
Według niego Polacy w Wielkiej Brytanii „najprawdopodobniej dostaną wizy typu stały pobyt z prawem do pracy, a na nowych przybyszów najprawdopodobniej zostaną nałożone jakieś restrykcje”.

Kwestie logistyczne po ewentualnym opuszczeniu szeregów Unii nie zostały jednak sprecyzowane przez obecny rząd. Należy się zatem liczyć z tym, że tegoroczne wybory zarówno do Parlamentu Europejskiego, jak i lokalne mogą być naszymi ostatnimi. Dlatego bardzo istotny jest czynny udział w nadchodzących wyborach oraz większe zaangażowanie polityczne Polaków żyjących na Wyspach.

“Gdy będziemy mieli przedstawicieli w brytyjskich partiach, w lokalnych radach, może w przyszłości w parlamencie brytyjskim, wówczas będziemy partnerem do rozmów przy każdej debacie dotyczącej zmian w polityce imigracyjnej” - przekonuje Maliński.

Podobnego zdania jest Stefan Kasprzyk, były burmistrz londyńskiego Islington z ramienia Liberalnych Demokratów. Według niego tylko aktywne uczestnictwo Polaków w życiu politycznym na Wyspach może przekonać polityków, że jesteśmy ważnym elektoratem, że muszą się z nami liczyć.

Więcej informacji dotyczących głosowania i sposobu rejestracji można znaleźć w naszej Ukipedii na stronie www.glosuj-vote.org.
    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 29.03.2024
    GBP 5.0300 złEUR 4.3009 złUSD 3.9886 złCHF 4.4250 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama