Already tonight, Polish footballers will have a great chance of promotion!
Podopieczni Czesława Michniewicza, pełniącego funkcję selekcjonera od niespełna dwóch miesięcy, mieli zagrać 24 marca półfinał barażowy o awans do mistrzostw świata z Rosją w Moskwie, lecz po wykluczeniu reprezentacji tego kraju przez FIFA - w związku z agresją zbrojną na Ukrainę - zwyciężyli walkowerem.
W tej sytuacji awansowali bezpośrednio do finału. Dzisiaj wieczorem zmierzą się ze Szwecją, która w półfinale pokonała u siebie po dogrywce Czechy 1:0. Spotkanie na Stadionie Śląskim musi wyłonić zwycięzcę - w przypadku remisu będzie dogrywka i ewentualnie rzuty karne.
Biało-czerwoni nie marnowali czasu przed finałem. W ubiegły czwartek zagrali w Glasgow towarzyskie spotkanie ze Szkocją i zremisowali 1:1.
Z powodu urazów odniesionych w tym meczu nie mogą zagrać ze Szwecją Arkadiusz Milik i Bartosz Salamon, ale do zdrowia wróciło kilku innych piłkarzy: Krzysztof Piątek, Szymon Żurkowski, a przede wszystkim oszczędzany w Glasgow Robert Lewandowski.
Postawa kapitana kadry, najlepszego piłkarza świata w dwóch ostatnich edycjach plebiscytu FIFA, będzie zapewne kluczowa.
Wśród Szwedów największą gwiazdą jest 40-letni Zlatan Ibrahimovic, wciąż groźny pod bramką rywali, ale wiek robi swoje - słynny napastnik nie zagra w pełnym wymiarze. "Nie zdradzę, ile minut zagra Zlatan. Porozmawiam z drużyną, wszystko zaplanujemy. Wiele będzie zależało od przebiegu meczu" - przyznał szkoleniowiec gości Janne Andersson.
Trener Michniewicz już wiele dni przed półfinałem Szwecja - Czechy nie ukrywał, że woli grać ze skandynawskim zespołem, ponieważ - jak dodał - to przeciwnik łatwiejszy do rozpracowania niż Czesi.
"Nie uważam się za specjalistę od spraw beznadziejnych. Każdemu spotkaniu staram się poświęcać maksymalną ilość czasu, aby o przeciwniku wiedzieć jak najwięcej. Zaczęliśmy analizować Szwedów już wcześniej, a potem przyspieszyliśmy te prace, gdy się dowiedzieliśmy, że nie zagramy z Rosją. O Szwedach wiem dużo, może nawet za dużo, bo czasem rano się budzę ze Szwedami przed oczami..." - żartował selekcjoner drużyny narodowej.
Dodał, że wie, który z rywali przebiera psa w koszulkę reprezentacji, czyja mama grała w piłkę ręczną, kto się na kogo obraził, że nie został piłkarzem roku w Szwecji.
"To dużo mówi o osobowościach zawodników. Wiemy, kto się daje sprowokować, kto jak reaguje, wiemy, kto stosuje niewidoczne faule. To takie małe sztuczki, ale Szwedzi też wszystko o nas wiedzą" – wyjaśnił.
Szwedzi w przeszłości kilka razy okazywali się zbyt trudną przeszkodą dla biało-czerwonych. Tak było m.in. w eliminacjach mistrzostw Europy 2000 oraz 2004.
Obecne pokolenie polskich piłkarzy ma inne rachunki do wyrównania - za ubiegłoroczne mistrzostwa Europy. Wówczas, w ostatnim meczu fazy grupowej, Szwedzi wygrali 3:2 i awansowali do 1/8 finału (gdzie ulegli Ukraińcom), a biało-czerwoni zakończyli udział w turnieju.
Jeśli spojrzeć na ostatnie wyniki reprezentacji Szwecji - z jesieni 2021 roku - nie wyglądają one imponująco. Podopieczni Anderssona przegrali wtedy trzy mecze na wyjeździe w eliminacjach mistrzostw świata. We wrześniu ulegli Grecji 1:2, a w listopadzie Gruzji 0:2 oraz Hiszpanii 0:1.
Słynny "Kocioł Czarownic" powinien być więc atutem biało-czerwonych, dopingowanych przez komplet widzów. Fani ze Szwecji mają tylko 250 biletów.
Polska dotychczas wystąpiła w ośmiu mundialach, a Szwedzi - w dwunastu. Co ciekawe, w XXI wieku układało się to identycznie - reprezentacje obu krajów wystąpiły w MŚ 2002, 2006 i 2018, a zabrakło ich w 2010 i 2014 roku. Dzisiaj wieczorem tylko jedna z drużyn będzie miała powody do radości...
Czytaj więcej:
El. MŚ 2022: Polska kadra bez Salamona i Milika
El. MŚ 2022: Znanych jest już 20 z 32 uczestników
El. MŚ 2022: Polska już dwa razy grała ze Szwecją "o wszystko" i... dwa razy przegrała