"Debaty to ciekawe show, ale bez większego znaczenia"
Debata premiera Donalda Tuska i prezesa Jarosława Kaczyńskiego - jeżeli do niej dojdzie - będzie stanowić medialny show, jednak bez znaczącego wpływu na sytuację na scenie politycznej - uważają politolodzy.
Reklama
Reklama
Premier Tusk zaproponował prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu debatę, która - jego zdaniem - mogłaby wyjaśnić wątpliwości dotyczące nowego programu PiS. Kaczyński w odpowiedzi zaproponował szefowi rządu, aby 3 marca w Warszawie wziął z nim udział w debacie na temat służby zdrowia.
"Debat polityków na ważne dla kraju tematy nigdy dość" - zauważył politolog z Uniwersytetu Warszawskiego Rafał Chwedoruk. Zaznaczył jednak, że dziwi go wezwanie do debaty, która nie ma żadnego związku ze zbliżającymi się wyborami - do Parlamentu Europejskiego czy samorządowymi. W tej sytuacji - ocenił - warto, by politycy poruszyli tematy europejskie i np. kwestię wspólnej strefy handlowej UE-USA.
Tymczasem - zdaniem Chwedoruka - obecny apel premiera do lidera PiS i towarzyszące głosy polityków pozostałych partii domagających się debaty "wzmagają odczucie chaosu".
Chwedoruk uważa, że PO powinna się zastanowić przed wystosowaniem zaproszenia do debaty, czy i w jakiej konfiguracji jest to dla niej rozwiązanie korzystne. Politolog zauważył, że dotychczas Platformie opłacało się polaryzować scenę polityczną, wskazując PiS jako "śmiertelnego wroga" i skupiając wokół siebie innych przeciwników tej partii. "Jednak w obecnej sytuacji, gdy tak wiele środowisk dołącza do krytyki rządu, ta strategia nie jest w sposób tak oczywisty pozytywna" - ocenił.
Ryzykowne dla PO - zdaniem politologa - byłoby także "doproszenie" do debaty np. lidera SLD Leszka Millera, bo "poparcie dla Millera i Tuska może się wtedy rozłożyć pomiędzy nich i zwycięzcą takiej debaty okazałby się Kaczyński". Według Chwedoruka, najkorzystniejszą opcją dla PO byłoby przeprowadzenie debaty z udziałem przedstawicieli wszystkich klubów.
Z kolei najkorzystniejsze dla PiS byłoby przeprowadzenie debaty z udziałem premiera i Kaczyńskiego jako jego jedynego krytyka.
"Mimo to nie przeceniałbym wpływu debat na rezultat najbliższych wyborów. Mają one duże znaczenie tylko w przypadku wyborów prezydenckich, gdy żelazne elektoraty przestają mieć decydujące znaczenie" - podsumował.
W duże znaczenie debaty dla rozkładu sił politycznych nie wierzy też politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego Jarosław Flis. Jego zdaniem "obserwujemy polityczny show" i "grę pozorów pomiędzy oboma politykami".
"Debat polityków na ważne dla kraju tematy nigdy dość" - zauważył politolog z Uniwersytetu Warszawskiego Rafał Chwedoruk. Zaznaczył jednak, że dziwi go wezwanie do debaty, która nie ma żadnego związku ze zbliżającymi się wyborami - do Parlamentu Europejskiego czy samorządowymi. W tej sytuacji - ocenił - warto, by politycy poruszyli tematy europejskie i np. kwestię wspólnej strefy handlowej UE-USA.
Tymczasem - zdaniem Chwedoruka - obecny apel premiera do lidera PiS i towarzyszące głosy polityków pozostałych partii domagających się debaty "wzmagają odczucie chaosu".
Chwedoruk uważa, że PO powinna się zastanowić przed wystosowaniem zaproszenia do debaty, czy i w jakiej konfiguracji jest to dla niej rozwiązanie korzystne. Politolog zauważył, że dotychczas Platformie opłacało się polaryzować scenę polityczną, wskazując PiS jako "śmiertelnego wroga" i skupiając wokół siebie innych przeciwników tej partii. "Jednak w obecnej sytuacji, gdy tak wiele środowisk dołącza do krytyki rządu, ta strategia nie jest w sposób tak oczywisty pozytywna" - ocenił.
Ryzykowne dla PO - zdaniem politologa - byłoby także "doproszenie" do debaty np. lidera SLD Leszka Millera, bo "poparcie dla Millera i Tuska może się wtedy rozłożyć pomiędzy nich i zwycięzcą takiej debaty okazałby się Kaczyński". Według Chwedoruka, najkorzystniejszą opcją dla PO byłoby przeprowadzenie debaty z udziałem przedstawicieli wszystkich klubów.
Z kolei najkorzystniejsze dla PiS byłoby przeprowadzenie debaty z udziałem premiera i Kaczyńskiego jako jego jedynego krytyka.
"Mimo to nie przeceniałbym wpływu debat na rezultat najbliższych wyborów. Mają one duże znaczenie tylko w przypadku wyborów prezydenckich, gdy żelazne elektoraty przestają mieć decydujące znaczenie" - podsumował.
W duże znaczenie debaty dla rozkładu sił politycznych nie wierzy też politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego Jarosław Flis. Jego zdaniem "obserwujemy polityczny show" i "grę pozorów pomiędzy oboma politykami".
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama