'Polish universities with no chance in the world rankings'
1
According to the Polish scientist, universities in Poland with no chance in the world rankings.
Advertisement
Advertisement
News available in Polish
"Uczelnie są tak wielotematyczne. Czy można wrzucać do jednego worka biologię molekularną, fizykę, historię, filozofię? Ma to niewielki sens" - zaznaczył prof. Andrzej Kajetan Wróblewski z Wydziału Fizyki UW.
Zdaniem uczonego ten sens jest jeszcze mniejszy, jeśli kryteria obowiązujące w tych rankingach "bierze się z sufitu". Chodzi m.in. o popularny w mediach Ranking Szanghajski, gdzie istotną rolę odgrywają np. nobliści. Wróblewski przyznał, że Uniwersytet Warszawski z tego kryterium bardzo skorzystał. "Kiedyś na UW studiowało dwóch noblistów: Menachem Begin i Leonid Hurwicz. W Rankingu Szanghajskim
wciąż dają punkty uczelni" - dodał.
Według naukowca, nawet gdyby powstał sensowny ranking, to polskie uczelnie nie miałyby w nim szans. "Nasze uczelnie nie przystają, częściowo przez historię, do tych wzorców, które obowiązują w najbardziej cywilizowanych krajach. Zostały okaleczone przez sowiecką reformę z lat 50., kiedy je poszatkowano odrywając różne wydziały i robiąc z nich oddzielne uczelnie. W ten sposób nasze uczelnie zaczęły stanowić kadłubki" - wyjaśnił profesor.
Uczony podkreślił, że Massachusetts Institute of Technology (MIT), znany przede wszystkim jako wielka uczelnia techniczna, "jest po prostu wielotematycznym uniwersytetem", a co za tym idzie "można tam studiować i teatrologię, i historię sztuki, i medycynę".
"Gdybyśmy chcieli porównać nasze uczelnie z Uniwersytetem Harvarda, MIT, Uniwersytetem Oxfordzkim, Uniwersytetem Kalifornijskim, to w Warszawie należałoby połączyć Uniwersytet, Politechnikę, Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego i Akademię Sztuk Pięknych. Wtedy mielibyśmy mniej więcej odpowiednik tego, czym jest Oxford" - zaznaczył prof. Wróblewski.
Jego zdaniem największy sens mają rankingi wydziałów poszczególnych uczelni. Porównują one podobne zagadnienia i umożliwiają osobne klasyfikowanie uczelnianych wydziałów, np. osobno historii i osobno chemii. "Takie rankingi są przeprowadzane, ale mniej się o nich mówi. Jednym z nich jest niemiecki ranking Centrum Badań Rozwoju Szkolnictwa Wyższego (CHE)" - podkreślił naukowiec.
Zdaniem uczonego ten sens jest jeszcze mniejszy, jeśli kryteria obowiązujące w tych rankingach "bierze się z sufitu". Chodzi m.in. o popularny w mediach Ranking Szanghajski, gdzie istotną rolę odgrywają np. nobliści. Wróblewski przyznał, że Uniwersytet Warszawski z tego kryterium bardzo skorzystał. "Kiedyś na UW studiowało dwóch noblistów: Menachem Begin i Leonid Hurwicz. W Rankingu Szanghajskim
wciąż dają punkty uczelni" - dodał.
Według naukowca, nawet gdyby powstał sensowny ranking, to polskie uczelnie nie miałyby w nim szans. "Nasze uczelnie nie przystają, częściowo przez historię, do tych wzorców, które obowiązują w najbardziej cywilizowanych krajach. Zostały okaleczone przez sowiecką reformę z lat 50., kiedy je poszatkowano odrywając różne wydziały i robiąc z nich oddzielne uczelnie. W ten sposób nasze uczelnie zaczęły stanowić kadłubki" - wyjaśnił profesor.
Uczony podkreślił, że Massachusetts Institute of Technology (MIT), znany przede wszystkim jako wielka uczelnia techniczna, "jest po prostu wielotematycznym uniwersytetem", a co za tym idzie "można tam studiować i teatrologię, i historię sztuki, i medycynę".
"Gdybyśmy chcieli porównać nasze uczelnie z Uniwersytetem Harvarda, MIT, Uniwersytetem Oxfordzkim, Uniwersytetem Kalifornijskim, to w Warszawie należałoby połączyć Uniwersytet, Politechnikę, Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego i Akademię Sztuk Pięknych. Wtedy mielibyśmy mniej więcej odpowiednik tego, czym jest Oxford" - zaznaczył prof. Wróblewski.
Jego zdaniem największy sens mają rankingi wydziałów poszczególnych uczelni. Porównują one podobne zagadnienia i umożliwiają osobne klasyfikowanie uczelnianych wydziałów, np. osobno historii i osobno chemii. "Takie rankingi są przeprowadzane, ale mniej się o nich mówi. Jednym z nich jest niemiecki ranking Centrum Badań Rozwoju Szkolnictwa Wyższego (CHE)" - podkreślił naukowiec.
Advertisement
Advertisement
Advertisement
Advertisement
Advertisement