We Włoszech nie chcą turystów?!
W ostatnich miesiącach dyskutowano głównie o sytuacji w Wenecji, która przez prawie cały rok znajduje się w stanie turystycznego oblężenia. To tam najczęściej padają postulaty, by ograniczyć napływ turystów, przede wszystkim tych "jednodniowych", którzy przyjeżdżają tylko na kilka godzin.
Debata przeniosła się następnie do Florencji, a głos w niej zabrał dyrektor Galerii Uffizi, gdzie po raz pierwszy w ubiegłym roku liczba zwiedzających przekroczyła 2 miliony.
Szef tej słynnej placówki, gromadzącej jedną z najcenniejszych kolekcji sztuki na świecie, Niemiec Eike Schmidt przekazał, że należy wprowadzić limity w napływie turystów do historycznych miejsc we Włoszech.
"To jest konieczność wynikająca z bezpieczeństwa. Kiedy przekroczony zostanie pułap zagęszczenia, przestaje być bezpiecznie"- oświadczył szef Uffizi. Dodał, że ma na myśli place oraz zabytki we Florencji, w Wenecji i w Rzymie.
Odnosząc się do sytuacji we Florencji, stwierdził: "Czasem trzeba 10-15 minut, by przejść przez Most Złotników, to jest niemożliwe".
Odkąd w 2012 roku w Galerii Uffizi przekroczona została liczba 1,7 miliona zwiedzających rocznie, wśród historyków sztuki i w mediach zaczęły się dyskusje, czy i tam należałoby wyznaczyć nieprzekraczalny pułap turystów.
Do Galerii przez większość miesięcy w roku ustawiają się długie kolejki, a wiele osób narzeka na tłok i na to, że bezcenne arcydzieła trzeba oglądać ponad głowami innych. Trosce o komfort zwiedzania towarzyszy też zaniepokojenie o stan obrazów.