Legendarny włoski dom mody ma obecnie prawdziwie dobrą passę. Na czerwonych dywanach nie brakuje kreacji sygnowanych marką Gucci, a jej sprzedaż rośnie w galopującym tempie. Dość wspomnieć, że w samym tylko ostatnim kwartale wzrosła ona aż o 49 procent. Największe zasługi należą się oczywiście utalentowanemu Alessandro Michele, który każdą kolekcją udowadnia, że jest artystą z krwi i kości, a Gucci pod jego rządami rozkwitło i nie przestając nas zachwycać.

Niemal każdy - od popularnych sieciówek, po innych uznanych projektantów z najwyższej modowej półki - zdaje się czerpać inspirację z wyjątkowej estetyki Michele. Jego wizja jest zawsze konsekwentna i spójna, choć niepozbawiona awangardy i zdumiewająco kreatywnych rozwiązań. Mnogości inspiracji i odniesień nie sposób nie dostrzec choćby w najświeższej kolekcji na zbliżającą się wiosnę - XVIII-wieczny mistycyzm przeplata się tu z estetyką rodem z ulicznych gangów z Los Angeles dając eklektyczną mieszankę stylów z rozmaitych epok i diametralnie różnych środowisk.

Pomysły genialnego projektanta to jednak nie wszystko. Za niekwestionowanym sukcesem włoskiej marki stoją bowiem również pracownicy, dzięki którym dom mody odnotował w ostatnim czasie imponujący wzrost sprzedaży. Jak zdradza dyrektor generalny Gucci Marco Bizzarri, który został zatrudniony wraz z Michele w 2015 roku, firma ma tajną broń: "komitet cieni", czyli grupę pracowników, których wiek sięga maksymalnie 30 lat. Okazuje się więc, że millenialsi to dla Gucci wyjątkowo cenny element zespołu.

Bizzarri wyznaje, że pomysły najmłodszych pracowników są wyjątkowo kreatywne i zawsze bierze je pod uwagę. Jako jeden z przykładów tego, co osiągnął "komitet cieni", dyrektor generalny marki podaje fakt, że firma zaczęła odtąd ciąć skórę na torebki w taki sposób, by nie marnować zbyt dużo materiału. Bizzarri nie pozwala jednak, aby ta czy jakakolwiek inna grupa biznesowa wpływała na wizję Michele. Zapewnia, że nigdy nie rozmawia z nim o sprzedaży, by pozwolić mu robić to, co robi najlepiej.

Podczas gdy inne marki próbując dotrzeć do młodszych odbiorców wymyślają kolejne kampanie oparte na hasztagach, zdaje się, że włoski dom mody znalazł znacznie lepszy sposób na nawiązanie kontaktu z pożądaną grupą demograficzną: słuchanie ich. Tylko tyle i aż tyle.