Sklep z butami bez... wystawy
Z reguły wygląda to tak: włączamy komputer albo smartfona, wchodzimy na stronę sklepu internetowego i wybieramy wśród jego oferty to, co nas interesuje. Ułatwieniem takich zakupów są filtry, które pozwalają nam na ograniczenie liczby wyszukiwanych butów pod kątem ich rodzaju, materiału, z którego są zrobione, koloru czy wreszcie ceny, jaką należy za nie zapłacić. Wybieramy swój rozmiar, "wirtualne" buty wkładamy do "wirtualnego" koszyka, by następnie dokonać "wirtualnej" płatności. Później zostaje tylko czekać na kuriera, który do naszych drzwi puka zazwyczaj następnego dnia.
Minusem internetowych zakupów jest brak możliwości przymierzenia butów przed zakupem, jednak jeśli już do nas dotrą i okaże się, że z jakiegoś powodu nam nie pasują, zawsze można je odesłać - często na koszt sklepu. A gdyby tak połączyć zalety zakupów internetowych ze stacjonarnymi? Na ten pomysł wpadł Marcin Grzymkowski, założyciel i prezes zarządu sklepu internetowego eobuwie.pl, który z online'u przeniósł się do offline'u, a dokładniej do wrocławskiego centrum handlowego, gdzie został otworzony pierwszy taki sklep.
Dlaczego internetowy sklep otwiera się stacjonarnie? "Przede wszystkim chcemy dotrzeć do nowej grupy klientów, którzy do tej pory nie kupowali w internecie, co wynikało z nieufności, którą chcemy przełamać. Jest wielu klientów, którzy obawiają się zakupów obuwia przez internet. Niesłusznie, dlatego chcemy pokazać, że można zrobić to w prosty i przyjemny sposób" - informuje Grzymkowski.
Główną zaletą internetowych zakupów jest szeroki wybór. "W żadnym sklepie stacjonarnym nie będziemy mieli tak szerokiej oferty" - podkreśla i podaje, że obecnie 12 proc. obuwia kupowane jest internetowo, zaś 88 proc. klientów nadal kupuje buty stacjonarnie.