Lalka szpiegowała dzieci?...
Niemiecki urząd zaapelował do rodziców, którzy kupili już lalkę, by zniszczyli zabawkę.
Internetowe zabawki, takie jak lalka Cayla, łączą się za pośrednictwem technologii Bluetooth z aplikacją zainstalowaną na smartfonie lub tablecie i w ten sposób łączą się z internetem. Zabawki mają wbudowane specjalne mikrofony (włączone bez przerwy), które pozwalają m.in. nagrywać rozmowy z dzieckiem, a za pośrednictwem technologii rozpoznawania mowy mogą się z nim komunikować i np. odpowiadać na jego pytania.
Niektóre z zabawek (w tym Cayla) jeszcze podczas instalowania aplikacji wymagają podania takich informacji, jak imię dziecka, imiona jego rodziców, miejsce zamieszkania czy nazwa szkoły, by przyszła „rozmowa” przebiegała jak najbardziej naturalnie.
Z tego powodu zabawki internetowe znalazły się jednak na celowniku organizacji konsumenckich. W grudniu ub.r. badania Norweskiej Rady Konsumentów ujawniły, że internetowym lalkom brakuje m.in. zabezpieczeń uniemożliwiających obcym osobom dostęp do mikrofonu lub głośników, w jakie wyposażone są zabawki. W rezultacie ktoś może np. podsłuchiwać rozmowy z dziećmi albo uzyskać dostęp do nagrań.
Takie też zarzuty wobec Cayli wysunęła niemiecka Bundesnetzagentur, która uznała wręcz, że zabawka jest wyposażona w „ukryte urządzenia szpiegowskie”.
„Ukryte w zabawkach mikrofony i sprzęt do transmisji danych mogą naruszać prywatność osób. Jest to szczególnie niepokojące, jeśli mówimy o dzieciach. Chcemy chronić najsłabszych w naszym społeczeństwie, dlatego lalka Cayla została w Niemczech zabroniona” – ocenił szef Bundesnetzagentur Jochen Homann.
Lalkę Cayla można kupić także w Polsce, głównie w sprzedaży online.
Zabawka przeznaczona jest dla dzieci od lat 4.