Jak prababcie nawilżały skórę?
"Zamiast szorować twarz, na noc przykrywały ją obficie lanoliną. W dzień stosowały oliwę. Oczywiście nie chlustały sobie nią w twarz, a nanosiły delikatnie wacikiem. Następnie brały drugi wacik i ścierały resztki" - wyjaśnia Aleksandra Zaprutko-Janicka, autorka książki "Piękno bez konserwantów. Sekrety urody naszych prababek".
Jeśli ta kuracja pomogła, można było przejść do kolejnej fazy. "Należało na nowo zacząć myć twarz. Zwyczajna woda z kranu w tym wypadku nie miała racji bytu. Najpierw trzeba ją było zagotować. Dopiero po ostudzeniu i dodaniu do niej gliceryny w proporcji 2 łyżki stołowe czystej gliceryny na miednicę wody, można jej było użyć do mycia twarzy" - opisuje autorka.
Po pewnym czasie wolno było wrócić do stosowania mydła, ale należało znaleźć jak najdelikatniejsze. Ważny był sposób osuszania twarzy po myciu. Jak można przeczytać: "Nie wolno trzeć jej mocno, a najlepiej zbierać wodę, przyciskając czysty ręcznik do twarzy, co z pewnością nie podrażni skóry".
Ta porada może się przydać również dzisiaj...