Giorgio Armani - samotność na szczycie
Kreator znajduje wyjaśnienie dla swojej aspołecznej natury. "Niczego nie lubię tak bardzo jak swojej pracy, ale żeby pozwolić sobie na tę przyjemność, muszę ponieść pewne konsekwencje. Niektórzy uważają mnie za niedostępnego i nieprzyjemnego, ponieważ w pracy wolę być sam. Cóż, przykro mi z tego powodu. Jest mi też niezmiernie przykro, że nie mogę dać tego, co chciałbym, osobom, które kocham. Ale moja praca jest tytaniczna, wymaga ode mnie wszystkiego (...) Cena, jaką za to płacę, jest samotność. Teraz staram się to nadrabiać" - 84-letni Giorgio Armani zwierza się na łamach magazynu "Elle".
Armani lubi samotność, ale w małych dawkach. Jest mu to niezbędne, aby mógł spokojnie pomyśleć. Najbardziej pochłonięty był praca w latach 80. i 90., przez co nie miał w ogóle czasu dla bliskich. Armani potwierdza, że towarzyszy mu melancholia. Do mniej więcej 28. roku życia nigdy się nie uśmiechał. Nie lubi filmów komediowych, z trudem przychodzi mu śmiech na zawołanie, woli inteligentny dowcip.