Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Czy Japończycy przestaną zapracowywać się na śmierć?

Czy Japończycy przestaną zapracowywać się na śmierć?
Praca do późna ma destrukcyjny wpływ na zdrowie i samopoczucie. (Fot. Thinkstock)
Muzyczny temat przewodni z filmu Rocky rozbrzmiewający w biurze - tak w jednej z japońskich firm przypomina się pracownikom, że pora odejść od komputerów i udać się do domu. Te proste zmiany mają przyczynić się do zniwelowania problemu, jakim jest karoshi - śmiertelne przepracowanie.
Reklama
Reklama

Pierwszy przypadek karoshi odnotowano w Japonii w 1969 r. Szacuje się, że rocznie z przepracowania umiera ok. 10 tys. Japończyków. Zabójczy pracoholizm jest zjawiskiem tak powszechnym i problematycznym, że Japończyków postanowiono z niego "wyleczyć". Odnotowuje się, że każdego miesiąca przeciętny Japończyk przepracowuje ponad 100 nadgodzin.

Większość ofiar tego zjawiska to pracownicy umysłowi. Cechą wspólną dla przypadków karoshi jest zbyt dużo pracy i stres. W Japonii popularna jest praca wielogodzinna. We wszystkich przeanalizowanych przypadkach karoshi w Japonii w latach 1974-1990 śmierć dotykała osób pracujących ponad sześćdziesiąt godzin w tygodniu, mających ponad pięćdziesiąt nadgodzin w miesiącu i niewykorzystanych ponad połowy urlopów.

Karoshi nie dotyka szarych pracowników, ale przeważnie ludzi sukcesu. Obciążenie stresem jest bardzo istotnym czynnikiem. Ofiarą stał się nawet premier Japonii Keizo Obuchi.

Rząd Japonii zapowiedział walkę z karoshi, lecz w społeczeństwie śmierć z przepracowania staje się dowodem na bycie człowiekiem sukcesu. Staje się modne posiadanie w rodzinie kogoś takiego. Karoshi traktowane jest jako powód do dumy dla rodziny, czego swoistym potwierdzeniem są rządowe rekompensaty pieniężne - jak na odszkodowania bardzo wysokie.

Haruki Konno z organizacji POOSE, autor książki "Dark Corporation" zdradzającej mechanizmy działania wielkich korporacji, wskazuje na łamach "Forbes", że w Japonii istnieją tylko dwa rynki - jeden dla absolwentów szkół wyższych, drugi dla osób zmieniających pracę.

"Nowicjusze muszą pracować co najmniej trzy lata w swojej pierwszej firmie, aby zakwalifikować się jako wystarczająco wykwalifikowani, co daje im możliwość zmiany pracy. Jeśli rezygnują wcześniej niż przed upływem trzech lat, mają problemy" - wyjaśnia Konno. Firmy, które w ten sposób wykorzystują pracowników, zwykle są to nowicjusze zmuszani do pracy ponad normę, nazywane są właśnie "dark corporation".

Wskazuje również, że jest coś takiego jak "praca na całe życie" - osoby, które znajdują zatrudnienie w takich firmach, na wymarzonych stanowiskach "prędzej umrą, niż zrezygnują z tego statusu".

Wielu pracowników dużych firm spędza w biurze zbyt dużo czasu. (Fot. Thinkstock)

Konno wskazuje również na inny problem. "W Japonii istnieje kultura robocza, która nie definiuje treści, ilości i zakresu pracy przed rozpoczęciem pracy. Zdarza się pracować bez umów. Kiedy dołączysz do firmy, możesz nie wiedzieć, jakiego rodzaju pracę będziesz wykonywać i jaka jest skala płac" - dodaje.

Jednak rząd sukcesywnie wprowadza zmiany mające ukrócić to zjawisko. W ubiegłym roku wprowadzono "Piątki z premią", co oznacza, że pracownicy w każdy ostatni piątek miesiąca mogą wyjść o godzinie 15:00 z pracy. Teraz wielkie przedsiębiorstwa wyganiają pracowników do domu. W niektórych biurach rozbrzmiewają melodie, alarmy, które przypominają pracownikom, że pora iść do domu. To, jak donosi "Wall Street Journal", ma nie tylko zmniejszyć liczbę nadgodzin, ale również zwiększyć produktywność pracowników.

Jednak z reportażu "Wall Street Journal" wyłania się również inne ciekawe społeczne zagadnienie. Głos w sprawie skrócenia godzin pracy zajęli nie tylko pracownicy, ale również gospodynie domowe. Okazuje się bowiem, że walka z pracoholizmem Japończyków będzie miała nie tylko wymiar ekonomiczny, ale również społeczny i obyczajowy. Zaledwie 40 proc. gospodyń domowych w Japonii uważa, że ich mężowie powinni wcześniej wracać do domu.

"Nie sądzę, że jest to dobry pomysł, to oznacza, że muszę przygotować szybciej kolację. Moje przyjaciółki przyznają, że nie widzą potrzeby, aby ich mężowe wracali szybciej do domu, to zaburza ich rytm obowiązków domowych" - wskazuje Megumi Kitagaito, gospodyni domowa.

Jej mąż sam przyznaje, że jego obecność w domu zawadza. Są jednak i takie domy, w których ten pomysł zyskuje uznanie.

"Fakt, że mąż wcześniej wraca z pracy jest niezwykle pomocne. Pomaga mi przy obowiązkach z dzieckiem" - przyznaje Haruna Tsukahara. "Otrzymuję mniejsze wynagrodzenie wynikające z nadgodzin, ale zupełnie mi to nie przeszkadza, mogę więcej czasu spędzić z rodziną" - dodaje pan Tsukahara. 

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 28.03.2024
GBP 5.0474 złEUR 4.3191 złUSD 4.0081 złCHF 4.4228 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama