Antydepresanty nie sprzyjają miłości...
Na rynku ukazała się uaktualniona, polskojęzyczna edycja "Anatomii miłości" autorstwa Helen Fisher, amerykańskiej antropolog z Uniwersytetu Rutgers. Pierwsza wersja tej książki miała premierę w 1992 roku i stała się światowym bestsellerem. W swojej pracy Fisher rozprawia, jak na przestrzeni wieków zmieniało się podejście do małżeństwa, miłości i seksu.
W rozdziale "Przyszłość seksu" Fisher pisze m.in. o konsekwencjach zażywania leków przeciwdepresyjnych. Profesor przypomniała wnioski do jakich doszła, badając za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) pacjentów chorych na depresję. Postawiła hipotezę, że leki przeciwdepresyjne, jak Prozac, Zolofit czy Paxil, zagrażają uczuciu silnej romantycznej miłości. Po publikacji artykułu na temat otrzymała wiele listów od całkowicie obcych jej ludzi, które potwierdzają przypuszczenia.
"Pewna autorka jednego z listów napisała, że umawiała się ze swoim chłopakiem przez osiem miesięcy, a potem zaczęła brać Paxil i po sześciu tygodniach jej uczucie do niego całkowicie zanikło. Ktoś inny pisał, że Lexapro zrujnowało jego małżeństwo, odbierając jego żonie zdolność odczuwania miłości" - przytacza przykłady Fisher.
Naukowiec patrzy na problem również z innej perspektywy: "Trzeba oczywiście pamiętać, że niektórzy ludzie potrzebują tych leków, żeby wstać rano z łóżka. Pewna kobieta napisała, że przez ponad dziesięć lat nie odczuwała miłości, ale chociaż tabletki okaleczyły jej życie uczuciowe, to życie z depresją, która wcześniej jej towarzyszyła, było praktycznie niemożliwe. Ktoś inny stosował SSRI, aby pozbyć się fascynacji koleżanką z biura - dzięki czemu nie opuścił swojej rodziny i pozostał dobrym ojcem".
Fisher podkreśla, że istnieje potrzeba dalszych badań nad związkiem pomiędzy lekami przeciwdepresyjnymi a miłością romantyczną. Inny efekt uboczny antydepresantów - osłabienie pożądania i aktywności seksualnej, jest powszechnie znany.