Andrzej Chyra: "Seryjni mordercy żyją wśród nas"...
Plejada gwiazd polskiego kina w osnutym na faktach thrillerze o miłości, która prowadzi do zbrodni - tak pokrótce można opisać film "Ach, śpij kochanie", który już teraz budzi ogromne zainteresowanie kinomanów.
Specjalnie dla portalu Londynek.net Andrzej Chyra odpowiedział na kilka pytań.
Czy wcielanie się w "pięknego Władka" było dużym wyzwaniem? Jak Pan "oswaja" postacie morderców, które ma Pan zagrać?
Andrzej Chyra: - Zagranie każdej roli to wyzwanie. Żeby nie była płaska, szablonowa. A zwłaszcza takiej, która opowiada historię człowieka, który istniał, którego znali ludzie, pamiętają ją, często w micie, który wyjaskrawia różne rzeczy, jak w przypadku Mazurkiewicza. W Krakowie mit Pięknego Władka ciągle jest żywy.
A morderca, jak każdy człowiek ma swoje pragnienia, wzloty i upadki, o czymś marzy. Los morderców, których gram, jest zapisany w scenariuszu. Ja staram się zrobić z nich ludzi. Ale w filmie nie zabijam tak często. Mazurkiewicz to mój chyba pierwszy morderca w kinie. Chyba, że o czymś zapomniałem.
Jak Pan się czuje w estetyce i obyczajowości lat 40/50-tych, kiedy to miała miejsce ta historia?
- Lubię kostium, ale nie fetyszyzuję go. Granie z epoką to jest przyjemność, ale czasem problem, bo często łatwo popaść w estetyzm, który zabija prawdę. Więc lata 50-te prawie zawsze będą mieć coś ze współczesności - i to mi się wydaje zdrowe podejście.
Znał Pan wcześniej (przed udziałem w filmie) historię Władysława Mazurkiewicza? Co osobiście Pan sądzi o tym człowieku?
- Poznałem go dopiero z książki Cezarego Łazarewicza "Elegancki morderca". Świetna książka, a bohater wielka enigma. Żałuję, że film nie był tylko jemu dedykowany. Bo choć wiele osób go znało, to nikt nie jest chyba w stanie odpowiedzieć na pytania o to dlaczego i jak mordował, jak pogodzić wizerunek lwa salonowego i człowieka z sercem na dłoni z wielokrotnym mordercą, który zabijał chyba głównie dla kasy...
Jak Pan myśli, co takiego fascynującego jest w postaciach seryjnych morderców, że powstają o nich filmy?
- Seryjni mordercy żyją wśród nas. Najczęściej nie mają tego wypisanego na twarzy. Gdy więc o tym pomyślimy, gdy wyobrazimy sobie, że mogłem jechać z kimś takim w metrze, albo minąć się w parku na spacerze, robi się dziwnie. A w filmie nachodzi nas na dodatek to niezdrowe podniecenie, a nawet oczekiwanie, jak i kiedy padnie kolejny śmiertelny cios. No i odkryjemy jaka to skaza na psychice, jaki uraz z dzieciństwa stworzył tego potwora...
Więcej informacji na temat pokazów filmu "Ach śpij kochanie" można znaleźć TUTAJ.