Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

"Wenus ze szmat" - osobliwa atrakcja Neapolu

"Wenus ze szmat" - osobliwa atrakcja Neapolu
"Wenus ze szmat" jest metaforą sprzecznej tożsamości Neapolu, który jest zarazem pięknym, ale i zaśmieconym miastem. (Fot. PAP/EPA)
Intrygującym miejscem na mapie Neapolu jest Piazza del Municipio, gdzie można podziwiać 'Wenus ze szmat'. To instalacja artystyczna, która przedstawia rzymską boginię Wenus stojącą przy stosie starych ubrań. O dziele 91-letniego Michelangelo Pistoletto wspomniał na Instagramie Mariusz Szczygieł przy okazji swojej wizyty w Neapolu.
Advertisement
Advertisement

Stojąca na Piazza del Municipio "Wenus ze szmat", to, jak czytamy obok tej instalacji: "Dzieło, które staje się ukrytą plastyczną metaforą sprzecznej tożsamości Neapolu. Piękno i ruiny. Harmonia i dysharmonia. Czystość i brud".

Nie jest to pierwsza taka instalacja stworzona przez Michelangelo Pistoletto. Po raz pierwszy zaprezentował światu swoją "Wenus ze szmat" w 1967 roku. Od tamtej pory stworzył kilka jej wersji, które można podziwiać na wielu wystawach i galeriach całego świata. 12 lipca 2023 roku poprzednia "Wenus ze szmat" znajdująca się na neapolitańskim placu spłonęła za sprawą rzekomego ataku podpalacza.

Ta, którą można podziwiać tam teraz, została odtworzona dzięki specjalnej zbiórce. Nowa wersja Wenus stanęła na Piazza del Municipio 6 marca tego roku. Obecni na ceremonii jej odsłonięcia byli m.in. burmistrz Neapolu, Gaetano Manfredi oraz autor instalacji.

Jak Mariusz Szczygieł wyjaśnia w swoim instagramowym wpisie: "Figurę bogini Pistoletto kupił w składzie z tandetnymi dekoracjami do ogrodów, a zużyte ciuchy zbierał od znajomych i nieznajomych. Tak wpisał się w nurt Arte Povera – sztuka biedna/sztuka biednych. Posługiwanie się pospolitymi przedmiotami było odwrotem od tradycyjnej sztuki wysokiej. Bezwartościowe materiały miały – według włoskich artystów lat sześćdziesiątych – pozbawiać dzieło wartości komercyjnych. A podkreślić rolę myśli".

Ceniony reportażysta zwraca uwagę również na to, że Neapol był i pozostaje zaśmieconym miastem.

"Pierwszy raz w Neapolu byłem 25 lat temu, drugi – 14. I ani razu nie umarłem. Ilość śmieci i – nazwijmy to – nonszalancki styl życia wciąż mnie zdumiewa. Sandor Marai, który mieszkał we Włoszech i poświęcił temu miastu jedną z moich ulubionych powieści – Krew Świętego Januarego, usiłował uchwycić tę cechę Neapolu w swoim dzienniku: Miasto jest brudne – napisał – ale w taki sposób jak szlachetne zwierzę, które kładzie się we własnym gnoju i ziewa" – pisze dziennikarz.

Advertisement