Kto rozrzucił Irlandczyków po świecie?
Zieloną Wyspę zamieszkuje niecałe 6 mln Irlandczyków, podczas gdy na całym świecie do narodowości irlandzkiej przyznaje się... ponad 80 mln ludzi! W samych Stanach Zjednoczonych około 40 milionów obywateli ma irlandzkie korzenie.
Inne większe skupiska Irlandczyków zamieszkują Wielką Brytanię, Kanadę, Australię, Argentynę i Meksyk. Co spowodowało tak wielki exodus tej nacji?
Trochę historii
W cieniu góry Croagh Patrick, uważanej przez Irlandczyków za świętą, widać dziwny, metalowy statek przypominający niewielki dziewiętnastowieczny żaglowiec. Przytwierdzony jest do betonowego cokołu z dziobem skierowanym na Atlantyk. Oglądających uderza widok ludzkich szkieletów zawieszonych między masztami.
Tę ogromną rzeźbę odsłonięto w 1997 roku. Upamiętnia ona jedną z najstraszniejszych tragedii w dziejach Irlandii - Wielki Głód w latach 1845-1850 oraz spowodowaną przez niego masową emigrację.
W roku 1845 żyło w Irlandii osiem milionów ludzi. W ciągu pięciu lat śmiercią głodową umarło półtora miliona. Głodujący szukali ratunku poza granicami kraju - około miliona Irlandczyków udało się na emigrację, głównie do Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.
W ciągu sześciu lat głodu statki nazywane "pływającymi trumnami" odbyły pięć tysięcy rejsów, pokonując niebezpieczną trasę przez Atlantyk. Były to często jednostki wyeksploatowane, niektóre z nich przewoziły wcześniej niewolników. Wycieńczeni głodem pasażerowie podczas podróży zapadali na różne choroby i masowo umierali.
Lata mijały, a sytuacja Irlandczyków na wyspie niewiele się polepszała. Brytyjczycy blokowali rozwój gospodarczy kraju, wyrugowali język celtycki, narzucając angielski, ale jednocześnie uruchomili kilka regularnych połączeń morskich do Ameryki, bezpośrednio z Irlandii.
Brak bariery językowej, łatwość wyjazdu, rodzinne więzy z czasów Wielkiej Emigracji, ubóstwo i brak perspektyw na wyspie sprawiały, że decyzja o emigracji stawała się dużo łatwiejsza. Wielu Irlandczyków w XIX i XX wieku popłynęło w podróż w jedną stronę.
Irlandzka Ameryka
Aż 13 proc. mieszkańców Nowego Jorku twierdzi, że ma pochodzenie irlandzkie. Na Manhattanie ma się wrażenie, że na co drugiej ulicy znajduje się bar, nad którym powiewają amerykańskie i irlandzkie flagi. Obok drzwi wejściowych znaleźć można irlandzkie nazwisko założyciela: O’Brien, O’Sullivan albo O’Connor. Nie trzeba wchodzić, żeby wiedzieć, że w środku siedzi sporo miłośników Guinnessa.
W typowym irlandzkim barze jest dużo piwa, drewna i zieleni. Zielone są stoliki, kanapy czy wykładzina. Gdy zbliża się zielone święto - Dzień św. Patryka - w oknach wystawowych pojawiają się koniczynki, garnce ze złota i krasnoludki z rudą brodą, ubrane od stóp do głów na zielono. Ulicami przechodzi wielka, zielona, irlandzka parada.
Miliony emigrantów z Irlandii wywarły i wywierają duży wpływ na kulturę amerykańską. Irlandczycy, wchodząc w relacje z Amerykanami i innymi przybyszami z Europy, ciągle pamiętają o swoim pochodzeniu.
Wystarczy, że twoja prababcia pochodzi z Irlandii i to już czyni cię Irlandczykiem. Za Irlandczyków uważają się nawet praprawnuki imigrantów...