Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

"Ból, pot, łzy, wyrzeczenia i rozczarowania są nieodłączną częścią treningów MMA"

Człowiek to taka istota, że jak robi się ciężko to szuka wymówki, przejścia na skróty, bądź ucieczki (Fot. Cihan Turhan)
Dyscyplina MMA, czyli Mixed Martial Arts, jest coraz bardziej popularna na całym świecie. O pasji do tego sportu, treningach i codziennej pracy trenera personalnego opowiada nam Dawid Żółtaszek.
Reklama
Reklama

Jak zaczęła się Twoja przygoda z Kickboxingiem?

- Zacząłem walczyć zupełnie przypadkowo, chyba na zasadzie tego, żeby to odhaczyć i zrobić coś co zawsze mnie ekscytowało.

Od najmłodszych lat trenowałem judo i zapasy. W obydwóch dziedzinach startowałem w zawodach. Potem też zainteresowałem się boksem i kickboxingiem. Po przyjechaniu do UK szybko znalazłem miejsce, gdzie zacząłem pracować jako trener oraz zacząłem trenować kickboxing.

Kiedy pierwszy raz wystartowałeś w zawodach? 

- Moim pierwszym występem był turniej w formule K1 w 2011 w początkującej wtedy organizacji “Stand and Bang”, który to wygrałem nokautując faworyta turnieju, Roland Ogun w czasie 5.3 sekundy pierwszej rundy. I tym samym przeszedłem do finału, w którym zwyciężyłem przez KO w 40 sekundzie 1 rundy przeciwko grekowi Athos Konstandi.

(Fot. Sportnetwork.su)

To był pierwszy i bardzo udany start. Jak potoczyła się dalej Twoja kariera?

- To zwycięstwo dało mi dużego powera i bardziej uaktywniłem się. Stoczyłem kolejnych 5 walk w formule K1 kolejno dla różnych organizacji min: Dynamite Fight Series: 1 runda TKO (low kicks), I w kolejnej również zainkasowałem KO w rundzie 1. Następnie kolejne 2 w formule K1 dla organizacji IFC (International Fighting Championchip), jedna przeciwko Davidowi Lupu z Rumunii (w tym czasie jego rekord był czysty 11-0-0). Stoczyłem z nim prawdziwą 3-rundową bitwę wygrywając jednogłośnie na punkty - to była kolejna dla tej samej organizacji wygrana przez TKO w pierwszej rundzie (low kicks).

Po tych sukcesach zdecydowałem się spróbować sił w MMA. Dostałem Walijczyka z rekordem 4-2-0, którego pokonałem w 1. rundzie przez G&P. Po tej walce dostałem ofertę walki dla organizacji KTMMA. Była to dość nowa organizacja, a jednocześnie druga jej impreza po niewątpliwym sukcesie, osiągnętym po pierwszej inauguracyjnej gali. Walki odbywały się na dystansie dwóch 5-minutowych rund, gdzie 1. runda była to formuła K1 (dozwolone były również łokcie na głowę). 2. runda odbywała się w formule MMA, gdzie dozwolone były łokcie na leżącym przeciwniku, kolana na głowę na leżącym przeciwniku oraz tak zwane “socker kicks”, zasady bardzo zbliżone do tych obowiązujących niegdyś w organizacji “PRIDE”. Tu również zwyciężyłem z Polakiem Łukaszem Krupadziorow w tym czasie NR 1 w rankingach K1 w UK, nokautując go w 1. rundzie. Łukasz pokazał się na scenie K1, zwyciężając z zawodnikiem występującym na wielu prestiżowych imprezach K1 - między innymi “GLORY” Daniel Sams.

Kolejną ofertę dostałem od federacji “ENFUSION LIFE” która to organizuje walki na całym świecie i transmituje je na żywo na Euro-Sport. Podczas takiej walki stanąłem przeciw Correy'owi Robinsowi. Correy, cięższy wtedy ode mnie o 15 kilo, nie dawał sobie rady ze mną. Do drogiej rundy prowadziłem na punkty, ale po niefortunnym bloku pod koniec drugiej rundy doznałem kontuzji (złamana ręka). Przegrałem tę walkę przez TKO.

(Fot. Dawid Żółtaszek)

Czy ta kontuzja na długo zdyskwalifikowała Cię z zawodów?

- Spędziłem 8 miesięcy na  rekonwalescencji. Po tym czasie przyjąłem walkę o tytuł ISKA od organizacji “Stand and Bang”. Przyznam, że nie była to mądra i dobrze przemyślana decyzja. Warunkiem tej walki było posiadanie 100 kg wagi. W 6 tygodni zrzuciłem 14 kilo. Niestety, taka utrata wagi była nie do udźwignięcia dla mojego organizmu. Byłem potężnie osłabiony i walka została przerwana w 2. rundzie.

Po tej przegranej dałem sobie więcej czasu na powrót do dawnej kondycji i dopiero w grudniu tego samego roku zawalczyłem na UCMMA w formule MMA. Walkę wygrałem w 2. rundzie przez poddanie (arm bar).

Kolejna walka była na Fuzion Fighting Championchip, gdzie warunkiem było 105 kilo. Zrobiłem wagę bez problemu i walkę wygrałem w pierwszej rundzie, gdzie po knockdown’ie dokończyłem dzieła przez G&P.

Miesiąc później walczyłem kolejny raz, tym razem z wysoko usytuowanym przeciwnikiem Mike “The Nightmare” Neun dla organizacji Ronin Fighting Championchip. Walka ta odbyła się w O2 Arena w Londynie. Była to walka w formule K1, gdzie również dozwolone były łokcie na głowę (Ronin Rules). Wygrałem tę walkę pokonując przeciwnika w 1. rundzie przez TKO.

2 miesiące później na UCMMA w formule MMA wygrałem w 1. rundzie przez G&P.

Po kolejnej kilkumiesięcznej przerwie wziąłem udział w turnieju w formule K1 w wadze super ciężkiej na GUEL GRAND PRIX w Newcastle.

Na Guel Grand Prix pojawili się zawodnicy z czołówki rankingów K1 w UK m.in:. Kaz Mwamba, Correy Robins i Łukasz Lehmann. Do walki półfinałowej wylosowałem Polaka. Stoczyliśmy prawdziwą 3- rundową wojnę, gdzie Łukasz był na deskach 2 razy. Walka została ogłoszona walką wieczoru oraz opisana w lokalnych gazetach jako niezapomniana, a od publiczności dostaliśmy owacje na stojąco. W finale niestety przegrałem decyzją sędziowską z Kaz Mwamba.

Superkombat WGP, Shenzhen (Fot. Dawid Żółtaszek)

Czy walczyłeś w innych krajach niż UK?

- Tak, walczyłem w SUPERKOMBAT WORLD GRAND PRIX w Bukareszcie, po tym występnie były zawody w Madrycie, a później w Chinach pod banderą SUPERKOMBAT/FAITH FIFGT.  Ostatni swój pojedynek stoczyłem w Rosji na Tatneft World Cup, wskoczyłem za tureckiego zawodnika, który wycofał się na kilka tygodni przed walką z powodu kontuzji. Był to półfinał, w którym wylosowałem zawodnika z Rosji Turpal Tokaev. Po bardzo ciężkim, wyrównanym pojedynku niestety zostałem zatrzymany w rundzie 3. po low kick’u na kolano, po którym nie byłem w stanie kontynuować walki.

Jakie są Twoje plany na przyszłość? 

- Chcę walczyć z zawodnikami z samej czołówki. Udowodniłem, że potrafię stawić czoła każdemu. Żeby piąć się w górę, trzeba stawiać poprzeczkę coraz wyżej i nie bać się wyzwań.

Czy możesz nam wytłumaczyć kilka pojęć. Co to jest turniej K1, G&P, TKO, KO?

- K1 - Turniej K1 jest wtedy, gdy bierze w nim udział więcej niż dwóch zawodników i walczą, by przejść do następnego etapu turnieju rozpoczynając od ćwierćfinału, a potem półfinał i finał. 

Udział bierze 4 bądź 8 zawodników, wtedy zawodnik może walczyć 2 lub więcej razy w ciągu jednego wieczoru, choć turnieje również rozgrywane są na przestrzeni kilku miesięcy, a wtedy można zregenerować siły przed kolejnym etapem. 

G&P jest to określenie na Ground and Pound, dozwolone tylko w walkach toczonych w formule MMA (Mixed Marshal Arts), gdzie dozwolone są ciosy na leżącym przeciwniku.

TKO (Technical Knockout) występuje wówczas, kiedy jeden z zawodników jest przytomny, ale niezdolny do kontynuowania walki z powodu odniesionych obrażeń podczas walki.

KO (Knockout) - jeden z zawodników traci przytomność po uderzeniu i nie jest w stanie kontynuować walki.

Sesja dla agencji modelingowej. Holandia (Fot. Bram Heimens)

Czy każdy może zostać zawodnikiem MMA? Czy masz jakieś porady dla osób, które się tym interesują?

- Stanowczo nie.., Każdy może oczywiście spróbować swoich sił, natomiast wymaga to wielkich wyrzeczeń, samodyscypliny. Niestety, nie każdego na to stać. 

Jeśli ktoś jest zainteresowany, chce spróbować, to nie trzeba czekać, nie szukać wymówek. Wystarczy znaleźć odpowiednią osobę, z odpowiednim doświadczeniem która potrafi zmotywować i przekazać wiedzę w odpowiedni sposób. Trzeba wiedzieć i być pewnym, że się tego chce.

Ból, pot, łzy, wyrzeczenia i rozczarowania są nieodłączną częścią tego zajęcia.

Jesteś też trenerem personalnym. Nad czym dokładnie pracujesz ze swoimi klientami? Czy ich też przygotowujesz do walk?

- Zawsze pytam osobę, z którą pracuję/zaczynam pracować, czego ode mnie oczekuje? Co sama chce osiągnąć i w jakim czasie? Jestem od tego, żeby moim klientom w tym pomóc w miarę moich możliwości, odpowiednim planem treningowym, motywacją, dobrym słowem, pocieszeniem, a czasem muszę im po prostu nagadać. Bądź niekiedy być szczerym i otworzyć oczy, jeśli widzę, że trzeba będzie więcej, dłużej i ciężej pracować niż klientowi się wydaje.

Człowiek to taka istota, że jak robi się ciężko, to szuka wymówki, przejścia na skróty, bądź ucieczki. U mnie nie ma wymówek ani skrótów, niestety, ale uciec może każdy... ale to oszukiwanie samego siebie. Osiągniemy razem to, co zaplanowaliśmy, ale nie można nastawiać się, że będzie lekko!

Sesja dla agencji modelingowej. Holandia (Fot. Bram Heimens)

Kto według Ciebie lepiej stosuje się do Twoich zaleceń trenerskich? Kobiety czy mężczyźni?

- Tu odpowiem w ten sposób: jeśli ktoś przychodzi i jest kompletnie zielony, to jest łatwiej z nim pracować, bo stosuje się do zaleceń i to nie jest zależne od płci. Często ludzie z własnymi przyzwyczajeniami bądź złymi nawykami po treningach ze znajomymi bądź innymi trenerami w przeszłości wymagają najpierw „wyprostowania”,  ale dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych.

Co według Ciebie jest najważniejsze, aby osiągnąć sukces w sporcie, ćwiczeniach czy utrzymaniu diety?

- Wiara w siebie, upór, dążenie do celu za wszelką cenę. Słuchanie samego siebie. Marzenia się spełniają, tylko nie wolno się poddawać niepowodzeniom, bo takich będzie na pewno wiele. Ale to buduje charakter, bez względu na wiek! Człowiek uczy się całe życie, a przegrać też trzeba czasem, żeby nauczyć się, że potem wygrana smakuje lepiej. 

Dawid Żółtaszek mieszka w UK od 15 lat. Trenuje w Aldershot w kubie PRIZEFIGHTERS pod okiem Suleman Raja. Dawid podpisał kontrakt na 4 walki z czołową polską organizacją DSF Kickboxing Challenge, w której to w tym roku już odniósł pierwsze zwycięstwo.

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 5.11 / 18

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 29.03.2024
GBP 5.0300 złEUR 4.3009 złUSD 3.9886 złCHF 4.4250 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama