Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Przez 31 dni nie jadłem mięsa

Przez 31 dni nie jadłem mięsa
Nie, tak nie wygląda dieta wegetarianina, lecz desperata. (Fot. Thinkstock)
Nie, nie jestem wegetarianinem - uprzedzam wszystkich tych, którzy mają uczulenie na żywnościowy coming-out już na wstępie rozmowy. Dlaczego zatem powstrzymałem się od jedzenia mięsa, jak bardzo cierpiałem i co mi z tego wyszło?
Reklama
Reklama

"Podejmij wyzwanie w styczniu i zostań wegetarianinem na miesiąc” - krzyczały reklamy w środkach miejskiego transportu publicznego w Londynie. Vegenuary (gra słowna od vege oraz January) miał zachęcić ludzi do porzucenia jedzenia mięsa na 31 dni, aby zobaczyć, jak to jest być wege. Pomyślałem: Czemu nie?

W życiu podjąłem mnóstwo mniej i bardziej ważnych wyborów. Podjęcie wyzwania Vegenuary zakwalifikowałbym do pewnego rodzaju abstrakcji. Znudzony prozą życia, codziennym pokonywaniem tej samej trasy do pracy i robieniem zakupów w tym samym sklepie, chciałem coś zmienić. 

Jeśli ktoś zapytałby mnie, co było moją motywacją, z pewnością by się zawiódł. Nie były to w każdym razie względy zdrowotne. Jeśli już miałbym na cokolwiek wskazać, mógłbym posilić się moralnością i etyką. Ale najzwyczajniej w świecie bym skłamał. Bo jak mówić o względach etycznych dotyczących jedzenia mięsa, nosząc skórzane buty, koszulkę uszytą przez dzieci w Bangladeszu i komputer, którego koszty produkcji nie przekraczają wartości miski ryżu? Nie wierzę w świat idealny, w którym wszystkim żyje się tak samo dobrze. Nigdy tak nie było i nigdy tak nie będzie. 

Zawsze byłem bezkompromisowym logikiem, więc nikt nie przekona mnie, że za wegetarianizmem stoją jakieś wyższe cele. Niedawno zwrócił na to uwagę m.in. JP McMahon, znany irlandzki krytyk kulinarny. Mężczyzna był wegetarianinem przez 7 lat i zwrócił uwagę na to, jak bardzo nieetyczna jest ta dieta. Jako przykład podał m.in. wszechobecne awokado czy ziarna quinoa, których wzmożona produkcja doprowadziła do wycięcia wielu lasów tropikalnych w Brazylii. W tym samym czasie w Irlandii problemy finansowe zaczęło mieć wielu lokalnych farmerów i rolników, którzy musieli zmierzyć się z rosnącym trendem na unikanie mięsa - pracę straciło tysiące osób.

Wegeburgery do koloru, do wyboru... Wszystkie pyszne i bez mięsa! (Fot. Thinkstock)

Odbiegłem trochę od tematu. Vegenuary, prawda? Długo zastanawiałem się, jakie przygotowanie poczynić, aby z łatwością rozpocząć swoje funkcjonowanie jako wegetarianin. Powinienem zapuścić hipsterską brodę i nazywać jedzących mięso padlinożercami? Co będę jadł? Czy moja kuchnia składać będzie się wyłącznie z sałaty i sera? Jak bardzo spadnie komfort mojego życia?

Zanim zdążyłem odpowiedzieć sobie na wszystkie powyższe pytania, nastał 1 stycznia - dzień, w którym mięso stało się dla mnie zakazanym owocem. Sytuacji nie ułatwiał gigantyczny ból głowy po sylwestrowej nocy. W normalnej sytuacji pizza na tłustym cieście załatwiłaby sprawę, ale teraz… Zaraz, zaraz… Kto powiedział, że pizza musi być z mięsem? 

Już pierwszego dnia odkryłem coś, o czym nigdy wcześniej nie pomyślałem - wegetarianie mogą jeść pizzę! A więc to właśnie włoski placek będzie towarzyszył mi przez 31 dni. 

No dobra, trochę popadłem w skrajność. Szybko zorientowałem się, że w w wegańskiej kuchni znajdują się m.in. frytki, pierogi, pyzy, makarony czy kasze. Nie jest tak źle! A szybko okazało się, że jest dużo lepiej…

Często jedząc na mieście zacząłem zastanawiać się, jakich lokali powinienem szukać, aby coś zjeść. Okazało się, że szukać nie muszę daleko - 99 procent knajp oferuje opcje wegetariańskie. Odnaleźć je można nawet w takich miejscach, o których nigdy bym nie pomyślał. Spicy Vegetarian Deluxe z McDonald’s smakuje wybornie, podobnie jak zestawy lunchowe z tofu w Wasabi. 

Nadszedł czas zakupów. Zacząłem zastanawiać się, jak wygląda sytuacja osób wege w marketach. I tu również się zaskoczyłem. Iceland, Lidl, Tesco, Aldi, ASDA, Sainsbury’s… Niemal każda sieciówka w UK posiada oddzielne działy dla wegetarian. Co na nich znajdziemy?

Produkty Quorn wyglądają jak mięso, smakują jak mięso, ale... nie są mięsem! (Fot. Quorn)

Moim numerem jeden bez wątpienia zostały produkty marki Quorn. Nuggetsy, eskalopki, kotlety, mięso mielone, kiełbaski, parówki… I to wszystko bez mięsa! Bez chwili zastanowienia wrzuciłem wszystko do koszyka i przygotowałem się na wielkie testowanie.

Po drodze znalazłem również dział wędlin - Quorn oferuje m.in. plasterki gotowanego kurczaka, pieczonego indyka czy po prostu wieprzowiny - wszystko oczywiście bez mięsa. 

Testowanie przebiegło pomyślnie i trwało niemal miesiąc. Z wyjątkiem mało apetycznych parówek, byłem zachwycony smakiem "mięs”. Do tego stopnia, że poczęstowałem nimi swoich znajomych i przyjaciół - żaden z nich nie odkrył, że je substytut mięsa, dopóki im tego nie powiedziałem.

Leniwy wegetarianin, taki, jakim byłem, bez problemu znajdzie w sklepach produkty dla siebie. Gotowe lasagne, makarony czy dania z ryżem i tofu pozwolą na zaspokojenie apetytu nawet największego mięsożercy.

Czy odczułem jakieś benefity związane z porzuceniem mięsa? Świat nie stał się bardziej kolorowy. Nie stał się nawet bardziej sprawiedliwy. Coś jednak wyniosłem z tego doświadczenia. Z pewnością czuję, że w jakiś sposób wzbogaciło ono moją wiedzę. Pozwoliło mi napisać ten artykuł. Dodatkowo, kiedy już powróciłem do jedzenia mięsa, wydaje mi się, że dokonuję bardziej świadomych wyborów. 

Po 31 dniach bez mięsa doszedłem również do cennego wniosku - bycie wegetarianinem w brytyjskiej stolicy nie jest niczym trudnym. Nie obniża to jakości życia, nie powoduje, że trzeba z góry planować posiłki i ciągle zastanawiać się, co zjeść. Mimo wszystko nie czuję, że jest to dieta dla mnie. Kto wie, może za rok podejdę do tego doświadczenia po raz drugi?

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 3.68 / 64

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 28.03.2024
GBP 5.0474 złEUR 4.3191 złUSD 4.0081 złCHF 4.4228 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama