Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Rodziny brytyjskich marynarzy dziękują polskim poszukiwaczom ORP "Orzeł"

Rodziny brytyjskich marynarzy dziękują polskim poszukiwaczom ORP
Polscy pasjonaci, którym na sercu leży odnalezienie legendy polskiej Marynarki Wojennej. (Fot. Facebook/Santi Odnaleźć Orła)
Morze łez i wielkie emocje towarzyszyły spotkaniu polskich poszukiwaczy ORP "Orzeł" z rodzinami brytyjskiej załogi HMS "Narwhal", odnalezionej niedawno przez Polaków.
Reklama
Reklama

Mają różne zawody, ale jedną pasję – odnaleźć polską legendę Marynarki Wojennej ORP "Orzeł". Od kilku lat przeszukują dno Morza Północnego i próbują zlokalizować miejsce spoczynku słynnej jednostki. Do tej pory im się to nie udało.

W czerwcu 2017 roku Polakom z ekipy poszukiwawczej "Santi Odnaleźć Orła” udało się znacząco zbliżyć do rozwiązania zagadki zaginięcia innej łodzi.  Polacy natrafili na wrak brytyjskiego okrętu podwodnego HMS "Narwhal”.

"Wiedzieliśmy, że 50 mil od potencjalnego miejsca zaginięcia Orła jest podłużny obiekt na dnie o długości około 90 metrów, więc mieliśmy duże nadzieje, że jest to łódź podwodna, musieliśmy więc to miejsce sprawdzić” – zaznaczył kierownik wyprawy Tomasz Stachura. 

Ekipa "Santi Odnaleźć Orła" podczas ostatniej wyprawy na Morzu Północnej. (Fot. Facebook/Santi Odnaleźć Orła)

"Dokładnie 24 maja 2017 roku wpłynęliśmy naszym statkiem Mewo Nawigator i dzięki doskonałemu sprzętowi z Instytutu Morskiego w Gdańsku już wiedzieliśmy z pewnością, że to łódź podwodna. Mieliśmy oczywiście duże nadzieje, że jest to nasza polska jednostka, ale te nadzieje trwały 5 minut, do momentu, kiedy nie pomierzyliśmy obiektu.

Łódź znajdująca się na dnie miała 89 metrów, a ORP Orzeł ma 84 metry. Mogło się zdarzyć, że w wyniku eksplozji wrak może być mniejszy, ale na pewno nie dłuższy” – podkreślił Stachura.

"W naszej ekipie mamy doskonałych historyków, dr Hubert Jando dość szybko zidentyfikował wrak, który zaginął dwa miesiące po naszym Orle” – zaznaczył Stachura. 

"HMS Narwhal zaginął na 77 lat. Nasze odkrycie rozwikłało tę zagadkę, ponieważ los tej łodzi nie był do końca znany. Istniały różne hipotezy jego zatonięcia, najbardziej prawdopodobna mówiła o tym, że wszedł na minę u wybrzeży Norwegii, a nasze odkrycie pokazało, że było inaczej. Został zatopiony 23 lipca 1940 roku przez niemiecki samolot” – tłumaczy Polak.

Polacy odnaleźli brytyjską łódź podwodną, w której spoczęło 59 marynarzy, a o ich losach przez lata nie wiedzieli najbliżsi...

Spotkanie w Londynie

Krewni załogi odnalezionej brytyjskiej łodzi podwodnej przyjęli zaproszenie polskich poszukiwaczy ORP "Orzeł" i spotkali się z nimi 12 stycznia 2018 roku w Ognisku Polskim w londyńskiej dzielnicy South Kensington.  

Na spotkanie z polskimi odkrywcami do "Ogniska Polskiego" przyjechało wielu krewnych załogi "Narwhala". (Fot. Anna Rączkowska)

"Możemy teraz po 77 latach oddać im cześć, wrzucić kwiaty w miejscu, gdzie spoczywają" - podkreślił w rozmowie z portalem Londynek.net George Clandon.

Jedna z krewnych służącego na łodzi marynarza na spotkanie w Ognisku Polskim przyjechała specjalnie z Paryża, inni z różnych krańców Wielkiej Brytanii. Polakom z Trójmiasta udało się skontaktować z rodzinami 20 brytyjskich żołnierzy spoczywających na "Narwhalu".

"Tym spotkaniem mogę w pewien sposób zamknąć historię, nie tylko Wielkiej Brytanii, ale i moją, rodzinną, osobistą” -  stwierdził w rozmowie z portalem Londynek.net krewny jednego z marynarzy.

"Ta niezwykła pasja Polaków, ta niebywała chęć odnalezienia legendy Polski przyczyniła się do tego, że zbliżyliśmy się do wyjaśnienia, gdzie zmarli nasi bliscy” – dodał 71-letni George Clandon z Burscough w hrabstwie Lancashire.

"Ja przyjechałam z matką, mężem i córeczką. W końcu dowiedzieliśmy się, gdzie zginął mój ojciec, gdzie zasnął na wieki” – oznajmiła inna uczestniczka spotkania.

Rodziny brytyjskich marynarzy spoczywających na dnie Morza Półnonego w łodzi podwodnej "Narwhal” są niezwykle wdzięczne Polakom. Do czasu, kiedy o odnalezieniu brytyjskiej jednostki zrobiło się głośno w mediach nad Tamizą, bliscy marynarzy niewiele wiedzieli o losach jednostki.

Córka kapitana okrętu Ronalda Burcha - Tamara Lo podkreślała, że nie spodziewała się, że kiedykolwiek ktoś natrafi na wrak. "Myślałam, że już nigdy nie zostanie zlokalizowany, nie wiem jak mam im dziękować, tonę we łzach”. 

"To spotkanie jest dla mnie niezwykle ważne, mam 80 lat, a miałam tylko 2 lata, kiedy mój ojciec zginął. Nie spodziewałam się takich emocji, nie podejrzewałam się o nie” – kontynuowała Lo.

Ojciec Tamary Lo - Ronald Burch - zanim został kapitanem "Narwhala", służył przez pół roku na pokładzie polskiego okrętu podwodnego ORP "Wilk", za co został odznaczony przez polski rząd na uchodźstwie.

Milczenie władz

"Wróciliśmy do Polski, Orła nadal nie znaleźliśmy, ale odkryliśmy Narwhala, złożyliśmy z wyprawy pełen raport do Royal Navy. Dotarliśmy nawet tam do komórki odpowiadającej za zaginionych brytyjskich marynarzy i do dzisiaj nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi" - poinformował Stachura.

"To zaskakujące milczenie Brytyjczyków trochę nas zniechęciło, ale w październiku 2017 jeden z naszych kolegów informację o Narwhalu umieścił na forum internetowym poświęconym zaginionym wrakom. Ten raport został przeczytany przez jednego z dziennikarzy brytyjskich, który o tym napisał" - opowiadał kierownik wyprawy poszukiwawczej.

"I w tym momencie nastąpiła eksplozja zainteresowania naszym odkryciem. W momencie, kiedy my już przeszliśmy nad tą historią do porządku dziennego, zaczęliśmy być zasypywani korespondencją z pytaniami" - kontynuował Stachura. 

Brytyjczycy oglądają krótki film z wyprawy "Santi Odnaleźć Orła". (Fot. Anna Rączkowska)

"Zaczęli do nas pisać również krewni spoczywających na dnie Morza Północnego marynarzy. Maile były bardzo emocjonalne, było ich początkowo około 30, zaczęliśmy je segregować. Do czwartku skontaktowało się z nami kilkadziesiąt osób - krewnych 19 członków załogi" - tłumaczył Stachura.

"Owocem kontaktów z rodzinami jest to spotkanie. Po 77 latach oni także mają okazję się ze sobą spotkać, część osób przywiozła pamiątki, dlatego uważam, że to było wyjątkowe spotkanie” - podkreślił Tomasz Stachura.

"Marzę o tym, aby móc zorganizować podobne spotkanie z rodzinami członków załogi ORP Orzeł" - zakończył Stachura.

Odwiedzić "Narwhala”

Załoga "Santi Odnaleźć Orła” chce teraz bliżej przyjrzeć się odkrytej przez siebie brytyjskiej łodzi podwodnej. Celem jest zamknięcie tej historii. Polscy nurkowie dzięki zdjęciom i nagraniom wideo chcą na 100% potwierdzić, że to "Narwhal".

"Zdjęcie z nazwą łodzi jest tym, o czym teraz marzymy” – stwierdził Tomasz Stachura.

Pomysł zejścia do "Narwhala" z radością witają rodziny załogi łodzi. Bliscy chcą oddać hołd marynarzom, zrzucić kwiaty i myślą o tym, aby Royal Navy uznała łódź za grobowiec.

"Zadanie nie jest takie łatwe jak mogłoby się wydawać” – podkreślał obecny na spotkaniu brytyjski płetwonurek Lee Bishop.

"W niedalekiej odległości znajduje się rurociąg, musimy zdobyć pozwolenia i pomoc oficjeli. Zejście na dno to także zadanie karkołomne, wrak leży na głębokości 94 metrów. To muszą zrobić najlepsi nurkowie na świecie, a tu takich na szczęście nie brakuje” – wskazał na Polaków i Brytyjczyków Bishop.

"Znajdziemy naszego Orła”

ORP "Orzeł" (Fot. Facebook/Santi Odnaleźć Orła)

Ekipa płetwonurków, historyków, hydrografów, a także filmowców organizuje wyprawy poszukiwania ORP "Orzeł" od 2014 roku.  Grupą "Santi odnaleźć Orła" kieruje Tomasz Stachura z Gdyni. Polacy każdego roku przeczesują kolejne rejony dna Morza Północnego.

Stachura zaznaczył, że na dnie Morza Północnego leży 130 niemieckich jednostek, 45 brytyjskich i tylko jedna polska - ORP "Orzeł". "Prędzej czy później tego Orła znajdziemy" – zapewnił.

Znalezienie "Narwhala” w Polakach tylko wzbudza większe nadzieje na to, iż "Orła” uda się odnaleźć.

ORP "Orzeł" został zwodowany 15 stycznia 1938 roku w holenderskiej stoczni De Schelde we Vlissingen, powstał głównie dzięki składkom polskiego społeczeństwa. 1 września 1939 roku wypłynął na Bałtyk, aby zabezpieczać polskie wybrzeże przed ewentualnym desantem niemieckim od strony morza.

15 września okręt wpłynął do Tallina, by wysadzić chorego kapitana. Jednostka została internowana, polscy marynarze porwali okręt z estońskiego portu i kierując się mapami narysowanymi z pamięci popłynęli w kierunku Anglii. Śladem polskiej jednostki ORP "Wilk" chcieli dotrzeć do wybrzeży Szkocji.

ORP "Orzeł" został przydzielony do Drugiej Flotylli Okrętów Podwodnych w Rosyth. Operując z Wysp Brytyjskich, 8 kwietnia 1940 roku podczas patrolu na Morzu Północnym, zatopił transportowiec "Rio de Janeiro”, przewożący wojska niemieckie w ramach operacji Weserübung – informacja przekazana przez "Orła” była jednym z pierwszych sygnałów świadczących o niemieckiej inwazji na Norwegię.

Z niewyjaśnionych do dziś przyczyn, ORP "Orzeł” zaginął wraz z całą załogą podczas patrolu na Morzu Północnym na przełomie maja i czerwca 1940 roku.

Reportaż z ostatniej wyprawy poszukiwawczej polskiej łodzi podwodnej ORP Orzeł:

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 5.81 / 16

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 18.03.2024
GBP 5.0343 złEUR 4.3086 złUSD 3.9528 złCHF 4.4711 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama